środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 6

Julka
Dziś był piękny, słoneczny dzień. Postanowiłam to wykorzystać. Ubrałam wygodne spodnie dresowe, czarną bokserkę, a na nogi założyłam niebieskie Air Maxy. Chwyciłam jeszcze mojego iPhone'a, słuchawki i wyszłam z domu. Włączyłam muzykę i pobiegłam przed siebie. Gdy biegałam, czułam się naprawdę wolna i szczęśliwa. Biegłam szybkim tempem przed siebie. Akurat zmieniałam piosenkę w telefonie, gdy usłyszałam, że ktoś głośno krzyczy moje imię. Wyjęłam słuchawki z uszu i odwróciłam się szukając osoby wołającej mnie. W końcu zorientowałam się, że po drugiej stronie ulicy stoi Wojtek Szczęsny i macha do mnie uśmiechając się szeroko. Odmachałam mu i odwzajemniłam uśmiech. Rozejrzałam się w prawo i lewo i przebiegłam przez ulicę do Wojtka.
-Siemka-powiedziałam wesoło
-Hej Piękna-rzekł Szczęsny i wyszczerzył się w moją stronę
Przytuliliśmy się przyjacielsko.
-Gdzie tak lecisz? -spytał głupkowato przyjaciel Roberta i zaśmiał się
-Biegam sobie. A Ty gdzie się wybierasz?-rzekłam
-W sumie to nigdzie. Tak wyszedłem z domu, chciałem się przejść. Robert na treningach, a mi samemu niemiłosiernie się nudzi. Może dałabyś zaprosić się na kawę, potem poszlibyśmy na spacer?-spytał pewnie Wojtek i uśmiechnął się czarująco
-Hmm.. czemu nie-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się
-To co, idziemy?-zapytał Szczęsny
-Chyba żartujesz! Najpierw muszę się przebrać-powiedziałam wzburzona i spojrzałam na swój strój
-Dla mnie wyglądasz pięknie-rzekł bramkarz i przeleciał mnie wzorkiem od góry do dołu
Poczułam, że po policzkach oblewa mnie rumieniec. Spuściłam wzrok i wzięłam oddech.
-Jeśli nadal masz ochotę gdziekolwiek ze mną iść, musisz najpierw wybrać się ze mną do mnie. Tam się przebiorę, uczeszę, zrobię makijaż i wtedy możemy iść na miasto-powiedziałam i zaśmiałam się
-Ehhh.. niech stracę-zajęczał Szczęsny
Zaśmiałam się i ruszyliśmy przed siebie.
*
Powoli zbliżaliśmy się do mojego domu. Rodzice oczywiście byli w pracy, więc mogłam bez problemu przyprowadzić kogoś do domu. Przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam drzwi. Zaprosiłam Wojtka do środka. 
-Bardzo ładny dom-powiedział 
-Dzięki!-odpowiedziałam - Hmm.. idź na górę do mojego pokoju, pierwsze drzwi po prawej, a ja skoczę na chwilkę do łazienki-dokończyłam 
-Spoko-rzekł Wojtek i zniknął z mojego pola widzenia 

Po niespełna 10-ciu minutach wyszłam z łazienki i pobiegłam na górę. Bałam się co zobaczę, gdy otworzę drzwi mojego pokoju, bo z Wojtkiem nigdy nic nie wiadomo. Wzięłam oddech i pociągnęłam za klamkę. Wojtek siedział na moim łóżku i przeglądał jakieś zdjęcia. 
-Co tam masz?-spytałam radośnie i usiadłam obok niego
-A tak tylko przeglądam sobie jakieś fotki..-powiedział przygnębiony 
Zdziwił mnie jego nastrój. Przed kilkoma minutami tryskał radością, a teraz był jakiś przygaszony.
-Wojtek, coś się stało? Spytałam i przybliżyłam się do niego jeszcze bardziej
Chłopak podniósł głowę i spojrzał mi głęboko w oczy. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Czułam zapach jego mocnych perfum. Wojtek ujął moją twarz w swoje wielkie, silne dłonie. Nasze twarze coraz bardziej się do siebie przybliżały. Chciałam to skończyć, przerwać, oddalić się od niego, ale po prostu nie mogłam. Nie umiałam. Nasze nosy delikatnie się o siebie ocierały. W końcu, gdy nasze usta były wystarczająco blisko siebie, oboje zaczęliśmy się namiętnie całować. Po chwili odsunęliśmy się od siebie, a Szczęsny przygryzł wargę. 
-Co my kurwa robimy..-rzekłam patrząc się w martwy punkt 
-Nie robimy nic złego.. Przyznaj, że Ci się podobało-powiedział Wojtek i uśmiechnął się łobuzersko
-Wojtek!-krzyknęłam wzburzona
Szczęsny spojrzał na mnie jak gdyby nigdy nic. 
-Robert to Twój przyjaciel! Co my zrobiliśmy..-powiedziałam łapiąc się za głowę
-Spokojnie, wyluzuj. Masz rację, Robert to mój przyjaciel. Ale nie mogę dłużej znieść tego, że leci na dwa fronty. Przy Ance zgrywa kochanego narzeczonego, a przy Tobie udaje, że tylko Ciebie kocha. Właśnie to mnie cholernie wkurza! To, że taka wspaniała dziewczyna jak Ty, będzie przez niego cierpieć!-krzyknął Szczęsny
-Robert mówi, że niedługo zakończy związek z Anią.. Zrozum, że ja go kocham..-powiedziałam spuszczając wzrok
-Dobra, wierz sobie w te jego bajeczki. Masz rację, Lewandowski jest cholernym ideałem. Pierdolonym księciem na białym koniu! Szkoda tylko, że nie widzisz świata poza nim i że nie widzisz tego, że ja ja Cię naprawdę kocham!-krzyknął Szczęsny i wyszedł z mojego pokoju zostawiając mnie samą. 
Po chwili usłyszałam tylko, jak z hukiem zatrzaskują się drzwi. Czułam się, jakby coś po mnie przejechało. Albo nie! Jakby coś wyrwało mi wszystko ze środka. Nic nie czułam. Nie docierały do mnie słowa wypowiedziane przed Szczęsnego. Przecież ja kocham Roberta, a nie jego najlepszego przyjaciela! I jeszcze ten cholerny pocałunek. A może ja coś do niego czuję? Przecież nie całowałabym się z kimś, kto jest mi kompletnie obojętny. Ale ja naprawdę kocham Roberta i to on jest dla mnie ważny. O Wojtku dotychczas myślałam raczej jak o dobrym kumplu, ale jednak dziś, podczas tego pocałunku uświadomiłam sobie, że czuję do niego coś więcej.. I w dodatku cały czas słyszę to: "Ja Cię naprawdę kocham!". Zakochał się we mnie najlepszy przyjaciel chłopaka, którego kocham i w dodatku ja również coś do niego czuję... No bez kitu, czuję się jak w 'Modzie na sukces'! 
Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Tak po prostu. Chyba bez powodu. Nagle rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu. Zwlokłam się z łózka i sięgnęłam po urządzenie. Gdy tylko zobaczyłam na wyświetlaczu 'Robert', od razu odrzuciłam połączenie. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, a już na pewno nie z nim. W prawdzie byliśmy umówieni na dziś, ale z racji zaistniałej sytuacji, do tego spotkania na pewno nie dojdzie. Odłożyłam telefon na swoje miejsce i z powrotem położyłam się. I'phone nieustannie dzwonił. Nadawca wciąż był ten sam. Ignorowałam to. Po jakimś czasie rozległ się dzwonek do drzwi. Niechętnie zeszłam z łóżka i zbiegłam po schodach. Doszłam do drzwi i nacisnęłam klamkę. Gdy ujrzałam mojego gościa, od razu starałam się zamknąć drzwi, lecz to mi się nie udało.
-Co się z Tobą dzieje?! Strasznie się martwiłem! Nie odbierasz, nie chcesz ze mną rozmawiać. Co się stało? Zaraz, Ty płakałaś?!-spytał troskliwie nikt inny jak Robert Lewandowski
-Daj mi spokój. Idź sobie do swojej kochanej Ani-burknęłam i odeszłam od drzwi
-Skarbie, co Cię naszło?-zdziwił się Lewy i podszedł do mnie
-Robert..-spojrzałam na niego- to wszystko nie ma sensu-powiedziałam smutno patrząc w jego cudowne oczy
-Ale możesz mi powiedzieć, co nie ma sensu? Nic do mnie nie czujesz? -spytał zawiedziony
-Gdyby tu chodziło o mnie.. Cholernie Cię kocham, ale nie możemy być razem. Ty jesteś gwiazdą. Masz narzeczoną, kochasz ją. Nie chcę rozbijać Waszego związku. Robert, proszę, zostaw mnie w spokoju-powiedziałam odchodząc 
-Chyba sobie żartujesz! Nie odpuszczę! Kocham Cię, uwierz mi. Daj mi czas. Proszę. Zostawię Ankę, dla mnie liczysz się tylko Ty-rzekł czule Lewandowski przybliżając się do mnie
W tamtej chwili nie miałam już siły ani ochoty na dłuższą dyskusję z nim. Po prostu nie mogłam, a raczej nie chciałam się mu oprzeć. Tak bardzo go kochałam i przy nim czułam się w pełni szczęśliwa. Bardzo chciałam wierzyć w jego słowa. Tak więc postanowiłam zrobić. Podeszłam do niego w mocno się w niego wtuliłam. Chłopak z całej siły mnie przytulił. Tak wspaniale czułam się w jego ramionach. W tamtej chwili nie liczyło się dla mnie to, że jest jeszcze Anka, no i zapomniałam o Wojtku. Wtedy Robert był tylko mój. I chciałam, by tak było już zawsze. 
-Obiecuję Ci, że już niedługo nie będziemy musieli się ukrywać. Zostawię Ankę. Ale proszę, daj mi czas-wyszeptał Robert i pocałował mnie w czubek głowy 
-Kocham Cię-wyszeptałam 
Nasze twarze zbliżyły się do siebie. Robert momentalnie wbił się namiętnie w moje usta. Nasze pocałunki były dzikie i zachłanne, ale też i romantyczne i subtelne. Powoli zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli dotykając przy tym jego idealny tors. Chłopakowi bardzo się to spodobało i zaśmiał się cicho całując mnie po szyi. Po chwili w końcu pozbyłam się jego koszuli i rzuciłam ją gdzieś. Lewy wziął mnie na ręce i całując mnie udał się po schodach do mojego pokoju. Gdy przekroczyliśmy próg chłopak zamknął za sobą drzwi. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Momentalnie odskoczyliśmy od siebie.
-Chowaj się do szafy!-krzyknęłam i podałam Robertowi jego koszulę
Chłopak wybuchnął śmiechem, ale wykonał moje polecenie. Ja poprawiłam fryzurę i zbiegłam na dół. Podeszłam do drzwi i nacisnęłam klamkę. Gdy otworzyłam drzwi, zamurowało mnie.. 
                     
Cześć kochane! Bardzo przepraszam, że tak długo musiałyście czekać na rozdział, ale w końcu jest :) 
Mam nadzieję, że się Wam spodoba! Następny dodam wtedy, jeżeli pod tym zobaczę coanjmniej 5 komentarzy! ♥ Buziaki, Julka! ;* 

środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 5

They're chasing you but you don’t look back
Words I threw that I can’t take back
Reaching out but I can’t hold on to you, no
Chasing you but you don’t look back
Words I threw that I can’t take back
Reaching out but I can’t hold on to you


Robert
-Ale Wojtek, ja jej nie kocham!-krzyknąłem wściekły
-Czyżby?-odpowiedział rozbawiony mój przyjaciel
-Dobra, kogo ja chcę oszukać-powiedziałem i schowałem twarz w dłoniach
-To zabrnąłeś Stary, pięknie!-rzekł Szczęsny i zaśmiał się
-Dzięki za wsparcie-powiedziałem sarkastycznie
-Zawsze do usług!-odrzekł chłopak, któremu uśmiech nadal nie schodził z twarzy
Poczułem, że mimowolnie na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Spojrzałem na Szczęsnego i wybuchnęliśmy śmiechem. 
-Dziś będziesz miał okazję ją poznać-powiedziałem 
-A zastanawiałeś się, co będzie, jak Anka się dowie?!-spytał bramkarz Arsenalu 
-Luz, mam wszystko zaplanowane. Julka pójdzie sama do klubu i my też, żeby nie wyglądało, że idziemy tam razem. Powiem Ani, że idziemy na miasto w MĘSKIM gronie i tyle-odpowiedziałem spokojnie
-A myślałeś o reporterach? Oni śledzą każdy Twój ruch!-powiedział Wojtek
-Może się uda-odpowiedziałem i uśmiechnąłem się szeroko
-A jutro cała Polska, co ja gadam, połowa Europy, będzie huczeć o nowej koleżance Roberta Lewandowskiego!-krzyknął chłopak i klasnął w dłonie 
-Szczęsny, nie rób problemu tam, gdzie go nie ma!-powiedziałem i rzuciłem w niego poduszką 
-Sorry Lewy, ale mnie już życie nauczyło, żeby najpierw myśleć, potem robić!-odpowiedział i wybuchnął śmiechem
-Oj Wojtek, Wojtek-powiedziałem i zaśmiałem się 
-Więc na którą umówiłeś się z Julką?-spytał
-Na 19. Mamy jeszcze sporo czasu. Zagramy meczyk w Fifę?-rzekłem
-Jasne! To lecę podłączyć sprzęt!-odpowiedział Szczęsny i zerwał się z kanapy

Julka
Wieczorem wychodzę do klubu z Robertem. Będzie tam również Wojtek. Jestem bardzo ciekawa, czy się polubimy. Szczęsny wydaje się być pozytywną osobą, mogę to również powiedzieć wnioskując z opowieści Roberta. 
Leniwie odłożyłam na bok białego laptopa i wstałam z łóżka. Dochodziła 16. Pomyślałam, że pójdę wziąć relaksującą kąpiel. Po chwili leżałam już w wannie pełnej gorącej wody. Gdy woda ostygła, dokładnie się umyłam. Po kąpieli owinęłam się miękkim ręcznikiem. Wytarłam włosy, następnie zaczęłam suszyć je suszarką. Po chwili, gdy włosy były suche, zawinięta ręcznikiem wyszłam z łazienki i weszłam do mojego pokoju. Otworzyłam szafę z ubraniami. Gdy zobaczyłam, jak moja szafa pęka w szwach, załamałam się. W końcu wybranie tej odpowiedniej sukienki to nie była taka prosta sprawa. Po chwili namysłu wygrzebałam z szafy odpowiednią sukienkę, po czym dobrałam idealne dodatki. Całość wyglądała tak. Z uśmiechem spojrzałam w lustro. Udałam się jeszcze do łazienki, by zrobić subtelny makijaż. Efekt końcowy był zadowalający, muszę przyznać. Nagle zorientowałam się, że jest już nieźle po 18! Wow, zdziwiłam się, że przygotowanie zajęło mi tyle czasu. W pośpiechu poprawiłam jeszcze włosy, musnęłam usta błyszczykiem, wzięłam torebkę, ubrałam szpilki i zeszłam na dół. Chwyciłam telefon i zamówiłam taksówkę. Po niespełna kwadransie samochód już na mnie czekał. Wsiadłam do środka i podałam kierowcy adres klubu, w którym umówiłam się z chłopakami. Po 30-dziestu minutach dojechaliśmy. Zapłaciłam kierowcy i z uśmiechem wysiadłam z samochodu. Na dworze było przyjemnie. To był bardzo ciepły wieczór. Słońce powoli chowało się za horyzontem. Z klubu dochodziła głośna muzyka, która przyciągała wielu imprezowiczów. Stanęłam i rozejrzałam się dookoła. Wypatrywałam dobrze mi znanej sylwetki Roberta. Nigdzie nie mogłam go znaleźć. Nagle przeszły mnie ciarki! Poczułam na swojej szyi czyjś oddech. Gwałtownie się obróciłam. Nie zdążyłam nawet zareagować, po poczułam na ustach wargi Roberta. Z chęcią odwzajemniłam namiętny pocałunek. Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Robert uśmiechnął się do mnie szeroko. Odpowiedziałam mu na to równie radosnym uśmiechem.
-Pięknie wyglądasz-zaczął
-Dziękuję, Ty również nieźle się prezentujesz-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się zadziornie
-Kurczę, chyba gdzieś Wojtka zgubiłem!-powiedział Robert i rozejrzał się dookoła
-Ktoś mnie wołał?!-krzyknął Szczęsny, który w mgnieniu oka pojawił się obok nas
-O proszę, jest i Wojtuś!-powiedział Robert i zaśmiał się
Poczułam, jak Wojtek ogląda mnie  'z góry na dół' i jak oblewa mnie rumieniec.
-No proszę, fajną tą laskę wyrwałeś Lewy-powiedział Szczęsny i zaśmiał się
-Przymknij się głupku!-krzyknął na niego Robert
Nie mogąc się opanować, wybuchnęłam śmiechem.
-Najmocniej przepraszam, gdzie moja kultura!-rzekł Wojtek i wyciągnął rękę w moją stronę
-Wojtuś, najpierw trzeba ją mieć-wtrącił Robert ze śmiechem
Szczęsny nie zareagował na zaczepkę Lewego, tylko patrzył na mnie i szczerzył się jak głupi do sera.
-Wojtek-wydusił z siebie w końcu
-Miło mi. Julia-odpowiedziałam pohamowując śmiech
-Dobra, dobra, starczy-powiedział Robert i złapał mnie za rękę
Zaśmiałam się.
-Może wejdziemy do środka?!-zaproponował Robert nadal trzymając mnie za rękę
-Jestem za!-przytaknął Wojtek
Ja już nic nie odpowiedziałam. Weszliśmy do klubu. W środku panowała wspaniała atmosfera. Robert od razy porwał mnie na parkiet. Nie spodziewałam się, że jest z niego taki dobry tancerz. Przetańczyliśmy, pierwszy, drugi... siódmy kawałek, aż nagle pojawił się Szczęsny. Wszedł pomiędzy nas, odwrócony przodem do mnie.
-Odbijany!-krzyknął i zaśmiał się
Robert pozwolił Wojtkowi zatańczyć ze mną druga dwa numery i wrócił do nas, by mnie odzyskać. Muszę przyznać, bardzo mi się to podobało. Po chwili poszliśmy we trójkę do baru zamówić drinki. Były pyszne! Nagle musiałam wyjść do toalety. Szepnęłam Robertowi, że zaraz wrócę i ruszyłam i w stronę WC. Gdy już miałam wychodzić, poczułam, że ktoś łapie mnie za szyję. Zaczęłam tracić oddech i dusić się. Nie widziałam twarzy mojego oprawcy. Robiło mi się czarno przed oczyma. Próbowałam krzyczeć, wzywać pomoc, ale to na nic, nikt nie był w stanie usłyszeć mojego cichutkiego krzyku. Postanowiłam zmienić taktykę. Nagle zaczęłam szarpać się, rzucać, próbować się wyrwać. Wszystko mnie bolało. Wzięłam wielki rozmach i z całej siły kopnęłam w nogę tego typa. I udało się! Wyrwałam się z jego uścisku! Z impetem wybiegłam z toalet. Biegiem przedzierałam się przez tłum chcąc znaleźć Roberta. W końcu udało się. Gdy tylko go dostrzegłam, pobiegłam do niego najszybciej, jak mogłam i wtuliłam się w niego. Chłopak był zdziwiony moim zachowaniem, ale mocno mnie do siebie przyciągnął i przytulił. Od razu poczułam się lepiej, bezpieczniej. Wszystko mnie bolało, nie mogłam wziąć normalnego oddechu.
-Co się stało Skarbie?-spytał Robert
-Ktoś.. ktoś próbował mnie udusić-wydusiłam z siebie

***

W oczach chłopaka pojawiły się gniew i wściekłość, lecz zachował to dla siebie i jedyne, co zrobił, to mocno objął wtuloną w jego pierś dziewczynę. Po chwili złapał ją za rękę i wyszli z klubu. Za nimi kroczył Wojtek Szczęsny. We trójkę wsiedli do taksówki i odjechali. 

***

Taksówka zaparkowała pod moim domem. Wzięłam głęboki oddech. Złożyłam namiętnego buziaka na ustach Roberta, uśmiechnęłam się do Wojtka i wyszłam z samochodu. W domu paliły się światła. Nieprawdopodobne! Czyżby moi zapracowani rodzice byli w domu?! Przecież liczy się tylko praca i zarabianie tych cholernych pieniędzy, którymi już rzygam. Weszłam po cichu do domu, zdjęłam szpilki i próbowałam bezszelestnie przemknąć się po schodach do mojej sypialni, w której nikt nie będzie zadawał miliona pytań, na które nie mam najmniejszej ochoty odpowiadać. Już prawie udało mi się dostać na schody, lecz nagle zorientowałam się, że ktoś stoi za mną i zapala światło w holu. Wzięłam oddech i niechętnie odwróciłam się. Ku moim oczom ukazał się tata z grobową miną i skrzyżowanymi na piersi rękoma. 
-Julka, do licha, gdzieś Ty była?! Odchodzimy z mamą od zmysłów!-zaczął prawić kazania ojciec 
-Nic mi nie jest. Byłam ze znajomymi. Pójdę się położyć-odpowiedziałam obojętnie
-Dziecko, co Ci się stało?-spytał zaniepokojony tata
-Mówię przecież, że nic mi nie jest. Jestem zmęczona, idę do siebie-rzekłam oschle
Nie usłyszałam żadnej odpowiedzi, tylko poczułam, że tata przytula mnie. 
-Przecież widzę, że coś jest nie tak-powiedział nieugięty
-Proszę Cię, nie chcę o tym rozmawiać. Pójdę na górę, wezmę kąpiel i się położę. Jestem wykończona-odpowiedziałam i schyliłam głowę 
Niechętnie, ale pozwolił mi odejść bez zbędnych, przynajmniej dla mnie, pytań. Pokonałam kilka schodów i zatrzymałam się. Podsłuchałam kawałek rozmowy rodziców. 
"- Z nią jest coś nie tak. Zachowuje się inaczej, nieswojo. - Masz rację, też to zauważyłam. - Może ma jakieś problemy? - Nie mam pojęcia, musimy poważnie z nią porozmawiać. " 
-Na pewno, już lecę powiedzieć Wam wszystko o moim romansie z zajętym piłkarzem. Już wróciłam!-powiedziałam pod nosem i pokonałam resztę schodów. 
Weszłam do pokoju, zamknęłam za sobą drzwi. Zdjęłam elegancką sukienkę i rzuciłam ją w kąt. Wyjęłam z torebki iPhone'a i odłożyłam go na szafkę nocną. Wyjęłam z szafy krótkie shorty i za dużą koszulkę, które służyły mi za piżamę i poszłam do łazienki. Najpierw zmyłam z siebie makijaż, który był w opłakanym stanie. Następnie związałam byle jak włosy i wzięłam gorący prysznic. Gdy skończyłam, owinęłam się miękkim ręcznikiem, a na ciało nałożyłam balsam. Gdy wchłonął się, ubrałam piżamę, umyłam zęby i rozczesałam włosy. Opuściłam łazienkę i wróciłam do mojego pokoju. Zmęczona rzuciłam się na łóżko. Sięgnęłam po telefon. Zobaczyłam, że dostałam sms'a. 

Kocham Cię i nikomu nie pozwolę Cię skrzywdzić. Śpij dobrze. R

Po przeczytaniu uśmiechnęłam się do siebie, a po policzku pociekła mi łza. Łza szczęścia, zdecydowanie. Odłożyłam telefon, przekręciłam się na drugi bok, nakryłam kołdrą po same uszy i odpłynęłam w krainę Morfeusza. 
                    
Cześć kochane! Mam dla Was 5 rozdział :) Wow, pisanie zajęło mi chyba z 2 dni! I przyznam, że jestem z siebie zadowolona, bo dawno nie udało mi się napisać tak długiego rozdziału. No cóż, jakość to już inna sprawa (; Mam nadzieję, że się spodoba. Bardzo proszę o komentarze! 
A dzisiaj wieczorem nasza Reprezentacja gra mecz towarzyski z Danią! Pamiętajmy, wszyscy jesteśmy drużyną Narodową! Kibicujmy naszym chłopakom! <3 
Następny rozdział za 4-5 dni (: 
Buziaki, Julka! ;* 



piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 4

We don't wanna leave, no, we just gonna be right now
And what we see, is everybody's on the floor acting crazy getting lurker to the lights out
Music's on, I'm waking up, we stop the vibe, and we bump it up
And it's over now, we got the love, there's no secret now, no secret now


Julka
Gdy podczas naszych pocałunków Robert wyszeptał "Kocham Cię", od razu odsunęłam się od bruneta i spojrzałam na niego znacząco. Czy ja się przypadkiem nie przesłyszałam? A może to po prostu mi się tylko śni? Przez krótką chwilę siedzieliśmy patrząc sobie w oczy w milczeniu. Po chwili spuściłam wzrok, po czym znów moją uwagę przykuła twarz Lewandowskiego. 
-Emmm..-zaczęłam nieśmiało, nie wiedząc, co powiedzieć-czy ja się przesłyszałam?-dokończyłam patrząc chłopakowi w oczy
-Nie. Powiedziałem to,co słyszałaś i mogę to powtórzyć. Tak, kocham Cię. Zakochałem się w Tobie w chwili, gdy Cię pierwszy raz ujrzałem. Jesteś wspaniała i wyjątkowa. Z nikim nie rozmawia mi się tak dobrze jak z Tobą-odpowiedział spokojnie, ale z uczuciem Robert
-Nie mogę w to uwierzyć-powiedziałam znów spuszczając wzrok-posłuchaj. Ja zakochałam się w Tobie od pierwszego wejrzenia. Cały czas myślę o Tobie i nie mogę skupić się na niczym innym-dokończyłam
Po tych słowach nie usłyszałam żadnej odpowiedzi, tylko jedynie poczułam na swoich ustach wargi Roberta. Nie potrafiłam, a może i nie chciałam się mu oprzeć, więc zaczęłam odwzajemniać coraz to bardziej namiętne pocałunki. Pochłonięci sobą po chwili odsunęliśmy się od siebie. 
-Robert, to chyba zaszło za daleko.. My nie powinniśmy..-zaczęłam
-Wybacz, ale to jest silniejsze ode mnie. Mój związek z Anią nie ma przyszłości. Fakt, chyba nadal ją kocham i czuję się jak skończony dupek zdradzając ją, ale nie potrafię przestać. Działasz na mnie jak narkotyk-odpowiedział Robert i uśmiechnął się łobuzersko 
-Źle się czuję z tym, że przeze mnie rozpada się Twój związek-powiedziałam smutno
-To nie Twoja wina. Od dłuższego czasu nie układa nam się. Dzięki Tobie teraz wszystko jest prostsze-odpowiedział Robert i uśmiechnął się 
Na te słowa nic nie odpowiedziałam. Jedynie uśmiechnęłam się blado w kierunku bruneta. Poczułam nagle, że chłopak obejmuje mnie ramieniem i przyciąga do siebie. Przysunęłam się go niego, oparłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy. Było mi z nim tak dobrze. Czułam się przy nim bezpiecznie. Siedzieliśmy w ciszy wsłuchując się w śpiew ptaków i napawaliśmy się zapachem kwitnącego bzu. Nagle nasz spokój przerwał dzwoniący telefon Roberta. Chłopak odsunął się ode mnie, by móc wydostać z kieszeni przedmiot. Po chwili rozmowy szczęśliwy odłożył telefon na swoje dawne miejsce i uśmiechnął się do mnie szeroko.
-No co się tak cieszysz?-spytałam i sama zaśmiałam się
-Wojtek jutro przyjeżdża!-odpowiedział radośnie Robert
-Szczęsny?!-spytałam
-Tak. Nie wspominałem Ci, że przyjaźnimy się?-rzekł
-Jakoś nie-odpowiedziałam
-No to teraz już wiesz-odparł brunet i uśmiechnął się szeroko
-A czy on wie.. no wiesz.., czy mówiłeś mu coś o mnie?-spytałam nieśmiało
-Oczywiście, że tak. Zadzwoniłem do niego w ten sam dzień, w którym po raz pierwszy się spotkaliśmy-odpowiedział Robert i uśmiechnął się
Na to nic nie odpowiedziałam, jedynie uśmiechnęłam się do siebie szeroko. Poczułam wtedy, że jestem dla niego choć trochę ważna.
*
On zaparkował pod jej domem. Ta uśmiechnięta wysiadła z samochodu machając mu. Docisnął pedał gazu i odjechał z piskiem opon. Już miała otwierać drzwi do domu, gdy nagle jej uwagę przykuła kartka wystająca ze skrzynki na listy. Podeszła i wyciągnęła ją. W rękach miała białą kopertę. Niepewnie oderwała górę. Ku jej oczom ukazało się kilka fotografii. Dziewczyna przejrzała je dokładnie. W wściekłością odłożyła je z powrotem do koperty. Było jednak w niej coś jeszcze. Karta. A na kartce napis. Po przeczytaniu na twarzy blondynki pojawił się niepokój i strach. Rozejrzała się dookoła, po czym weszła do domu. 

*


Gdy przekroczyłam próg domu, od razu chwyciłam telefon i wybrałam numer Roberta. Po sekundzie jednak rozłączyłam się, bo przeanalizowałam sobie w głowie treść zapisaną wyciętymi literami z gazet na kartce. Nie codziennie  przecież dostaje się anonimy z pogróżkami. 
Postanowiłam jednak to zignorować. Fakt, przestraszyłam się, nawet bardzo, ale boję się komukolwiek o tym powiedzieć, a szczególnie Robertowi, bo przecież to właśnie o niego chodzi. 
Trzymając kopertę w ręce, poszłam do swojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i rzuciłam się na łóżko. Po policzku pociekła mi łza. Najpierw jedna, potem kolejne. Ironia losu. Zwykła, normalna dziewczyna zakochała się w gwieździe futbolu. Ku jej zdziwieniu, on odwzajemnia jej uczucia. Ona czuje się jak księżniczka, która odnalazła swego księcia. Oczywiście nie mogłoby być tak pięknie. Zawsze znajdzie się ten 'czarny charakter', który za wszelką cenę próbuje wszystko zniszczyć. Czy to bajka? Nie,to moje życie. Głupi paradoks. 
Podniosłam się do pozycji siedzącej i otarłam rękoma łzy, które spowodowały, że tusz, który znajdował się na moich rzęsach, spłynął na całą twarz. Wyglądałam jak siedem nieszczęść. Zwlekłam się z łóżka i udałam się do łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą, a następnie starannie wytarłam miękkim ręcznikiem. Na koniec zrobiłam na nowo makijaż, który zatuszował moje podkrążone oczy, wyszłam i wróciłam do mojej sypialni. Sięgnęłam po telefon, który leżał na łóżku. Zobaczyłam, że mam 4 nieodebrane połączenia. A od kogo? Oczywiście od Lewandowskiego. Po chwili namysłu jednak postanowiłam nadal się z nim spotykać, jak gdyby nic się nie stało. Nagle rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu. Bez namysłu przeciągnęłam palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha. Na mojej twarzy zagościł ogromny uśmiech, gdy usłyszałam ciepły głos Roberta.
-Dlaczego nie odbierałaś? Martwiłem się-zaczął
-Przepraszam, nie słyszałam telefonu-skłamałam
-Wszystko w porządku?-spytał niepewnie
-Tak, w jak najlepszym-ponownie zataiłam prawdę
-Przecież słyszę, że jesteś jakaś inna. Coś się stało?-rzekł nieugięty
-Tak, stało. Proszę, spotkajmy się-powiedziałam nie wytrzymując dłużej 
-Będę u Ciebie za kilka minut. Poczekaj na mnie-powiedział czule i rozłączył się
Jednak zdecydowałam się mu wszystko powiedzieć. Nie mogłam dłużej tłumić tego w sobie. Musiałam komuś powiedzieć, a najwłaściwszą osobą był właśnie Robert. Gdyby nie to, że Roksana musiała wyjechać z rodziną do chorej babci, na pewno wygadałabym się przyjaciółce, ale niestety, jakoś radzić sobie trzeba.
Po chwili rozległ się dzwonek do drzwi. Energicznie zerwałam się z łóżka i zbiegłam na dół, by otworzyć. Złapałam na klamkę i pociągnęłam ją w moją stronę. Gdy ku moim oczom ukazała się sylwetka Roberta, bez słowa po prostu rzuciłam mu się na szyję. Chłopak czule mnie objął. Zaczęłam głośno płakać. Weszliśmy do środka i usiedliśmy na kanapie w holu. Nadal byłam wtulona w Lewandowskiego. Ten głaskał mnie do włosach i uciszał. W końcu, gdy wypłakałam się, odsunęłam się lekko od niego.
-Co się stało maleńka?-zaczął czule Robert łapiąc mnie za rękę i patrząc mi w oczy
-Poczekaj-powiedziałam i pobiegłam na górę po kopertę
Po chwili wróciłam i podałam brunetowi białą kopertę. Na jego twarzy pojawiło się zdziwienie, ale również niepokój. Niepewnie otworzył kopertę. Przejrzał wszystkie zdjęcia. Zobaczył również tamtą kartkę. Usiadł okrakiem i schował twarz w dłoniach. Po chwili wziął głęboki oddech.
-Nie bój się. Przysięgam, że nic Ci nie grozi. Za mną jesteś bezpieczna. A tym, to zajmie się policja-rzekł napastnik Borussii i z wściekłością rzucił kopertę na stół
-Jak myślisz, kto mógł to przysłać?-spytałam
-Nie mam pojęcia-odpowiedział desperacko
-Nie przejmujmy się tym-powiedziałam i położyłam się na sofie kładąc głowę na kolanach Roberta
Chłopak schylił się i pocałował mnie w głowę. Zwinęłam się w kłębek i przymknęłam oczy.
                       
Cześć Kochane! Mam dla Was rozdział 4 :) Mam nadzieję, że się spodoba i że zostawicie swoje opinie w komentarzu :) Następny rozdział pojawi się za 4-5 dni. Buziaki, Julka ;*
Macie jakieś pytania do mnie? ask :)






niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział 3

Zapraszam Ciebie na to spotkanie
I wtedy wrócisz tu do domu po dziesiątej 
Ale nic Ci się nie stanie
Czy Ty się zgodzisz - ja tego nie wiem
To nienormalne i nachalne z mojej strony 
Ale będzie nam jak w niebie
I gdy poczujesz nowy smak
To będę ja!


Julka 
Dziś po raz kolejny miałam spotkać się z Robertem Lewandowskim. Spotkanie jednak miało przebiegać nieco inaczej, niż poprzednie. Zaplanowałam drobną zemstę. Chcę pokazać temu zadufanemu w sobie piłkarzykowi, że wcale nie jest Bogiem i że nie może mieć każdej. Fakt, muszę przyznać, że bardzo mi się podoba i chyba nawet się w nim zakochałam, ale po tym, co usłyszałam w kawiarni, nie chciałam utrzymywać dłużej tej znajomości. Jeszcze teraz- gdy dostałam od niego takiego sms'a, wiem już na pewno, że drobna nauczka dobrze mu zrobi.
Przeciągnęłam się i podniosłam się z kanapy, na której zrobiłam sobie wcześniej krótką drzemkę. W ciągu piętnastu minut byłam już gotowa na spotkanie z Lewandowskim. Chwyciłam jeszcze tylko torebkę i wyszłam z domu.
Na dworze była cudowna pogoda! Świeciło piękne czerwcowe słońce, a dookoła słuchać było śpiew ptaków. Nabrałam powietrze w płuca i szybszym krokiem udałam się na wyznaczone miejsce. Po chwili docierałam już do kawiarenki. Weszłam do środka i rozejrzałam się dookoła. Nagle poczułam 'deja vu'. Przy tym samym stoliku, co ostatnim razem ujrzałam Roberta. Spoglądał przez okno. I znów poczułam w sobie coś dziwnego. Nie wiedziałam, co robić. Chyba jednak przeważało to, że Robert cholernie mnie do siebie przyciągał i bardzo mi się podobał. Powoli moja planowana zemsta odchodziła w niepamięć. W końcu otrząsnęłam się i zdecydowanym krokiem podeszłam do Roberta. Gdy tylko mnie zobaczył, na jego twarzy zagościł ogromny uśmiech, a jego cudowne, błękitne oczy aż się zaświeciły.
-Cześć. Tak się cieszę, że przyszłaś. Pięknie wyglądasz-powiedział brunet i uśmiechnął się czarująco
-Hej. Dziękuję-odpowiedziałam i również uśmiechnęłam się
-Usiądziemy?-zaproponował
-Hmm.. wolałabym się gdzieś przejść. Co Ty na to?-rzekłam z uśmiechem
-Świetny pomysł-odparł brunet
Skierowaliśmy się w stronę drzwi. Szliśmy jedną z ulic w centrum Dortmundu. Zdecydowaliśmy udać się do parku. Po chwili byliśmy na miejscu. Zajęliśmy miejsce na jednej z ławek. Robert oparł rękę na oparciu ławki i uśmiechnął się do mnie szeroko.
-Przepraszam Cię za tamto..-zaczął Robert i spuścił wzrok
-Nie rozmawiajmy już o tym. To ja zareagowałam zbyt pochopnie i porywczo. Zapomnijmy-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie
-Kamień spadł mi z serca-rzekł Robert i ukazał swoje śnieżnobiałe zęby w szczerym uśmiechu
-Piękna dziś pogoda-powiedziałam rozglądając się dookoła z uśmiechem
-Tak, jest cudownie-przytaknął Robert nabierając powietrze w płuca-Może opowiesz mi dokładniej o swoich studiach?-zmienił temat Robert
-Jasne. No więc studiuję dziennikarstwo sportowe. Przyznam skromnie, że dobrze się w tym czuję-powiedziałam i zaśmiałam się- w przyszłości chciałabym zostać prezenterką, bądź pisać artykuły i pracować w jakiejś dobrej gazecie sportowej. Ale raczej bardziej kręciłaby mnie praca prezenterki. No wiesz, wywiady i tego typu rzeczy-dokończyłam z uśmiechem
-Fajna sprawa. Widzę, że rzeczywiście interesujesz się piłką i znasz się na rzeczy, a nie jak tysiące dziewczyn uważające się za wielkie znawczynie-rzekł Robert
-Fakt. Piłka liczyła się dla mnie od zawsze. A tak naprawdę Borussię pokochałam, gdy przeprowadziłam się tutaj, do Dortmundu. Pamiętam pierwszy mecz, na którym byłam na Signal Iduna. Do było coś niepowtarzalnego..-powiedziałam i cofnęłam się w myśli do tamtego dnia
-Wow, nie poznałem jeszcze nigdy dziewczyny, która tak bardzo kochałaby piłkę-odrzekł Robert i spojrzał mi w oczy
Poczułam się sparaliżowana. Tonęłam gdzieś w błękicie jego cudownych oczu. Nagle zorientowałam się, że nasze twarze przybliżają się do siebie. Nim zdążyłam się poruszyć, było już za późno. Poczułam na swoich ustach wargi Roberta. Nigdy jeszcze nie czułam czegoś podobnego. Ten pocałunek był inny od wszystkich. Cholernie mi się podobało. Nasze języki delikatnie się muskały. Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Nie wiedziałam jak się zachować. Uśmiechnęłam się tylko do bruneta obserwującego mnie. Chłopak odwzajemnił uśmiech. Co jak co, ale na pewno nie żałuję tego, co się stało. Teraz jestem tego pewna-zakochałam się.

Robert
Sam nie wiedziałem, co we mnie wstąpiło i co wyprawiałem, ale ta dziewczyna była inna niż wszystkie, była wyjątkowa. Miała w sobie coś, co strasznie mnie do niej przyciągało. Wiem, że zachowuję się jak dupek lecąc na dwa fronty, ale nie wiem, co mam robić. Fakt, kocham Anię i jeszcze do niedawna byłem święcie przekonany, że to z nią chcę spędzić resztę życia, a teraz sam nie wiem, co czuję. Ten pocałunek był cudowny. Dawno nie czułem czegoś podobnego. Byłem w totalnej rozsypce. Czułem się jak cham po tym,co zrobiłem, bo jakby nie patrzeć, przed chwilą zdradziłem Ankę, ale w tej chwili liczyła się dla mnie Julka i to co się dzieje tu i teraz. Przysunąłem się do niej i nie czekając na jej reakcję, zacząłem ją namiętnie całować. Dziewczynie się to spodobało, bo od razu zaczęła odwzajemniać pocałunki. Po chwili delikatnie się od siebie odsunęliśmy. Ująłem jej śliczną twarz w dłonie. Patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. 
-Kocham Cię-wyszeptałem i ponownie wbiłem się w jej wargi
                     
Witam Was w trzecim rozdziale! No więc wróciłam :) Na obozie konnym było świetnie! Pogoda również dopisała ;) 
Co do rozdziału. Mam nadzieję, że się Wam spodoba i że znajdę pod tym rozdziałem trochę motywujących komentarzy <3 Jutro odpowiem na nominację do The Versatile Blogger, za którą już teraz dziękuję :) 
Następny rozdział pojawi się w ciągu 4-5 dni :) 
Buziaki, Julka ;*