Julka
Dziś był piękny, słoneczny dzień. Postanowiłam to wykorzystać. Ubrałam wygodne spodnie dresowe, czarną bokserkę, a na nogi założyłam niebieskie Air Maxy. Chwyciłam jeszcze mojego iPhone'a, słuchawki i wyszłam z domu. Włączyłam muzykę i pobiegłam przed siebie. Gdy biegałam, czułam się naprawdę wolna i szczęśliwa. Biegłam szybkim tempem przed siebie. Akurat zmieniałam piosenkę w telefonie, gdy usłyszałam, że ktoś głośno krzyczy moje imię. Wyjęłam słuchawki z uszu i odwróciłam się szukając osoby wołającej mnie. W końcu zorientowałam się, że po drugiej stronie ulicy stoi Wojtek Szczęsny i macha do mnie uśmiechając się szeroko. Odmachałam mu i odwzajemniłam uśmiech. Rozejrzałam się w prawo i lewo i przebiegłam przez ulicę do Wojtka.
-Siemka-powiedziałam wesoło
-Hej Piękna-rzekł Szczęsny i wyszczerzył się w moją stronę
Przytuliliśmy się przyjacielsko.
-Gdzie tak lecisz? -spytał głupkowato przyjaciel Roberta i zaśmiał się
-Biegam sobie. A Ty gdzie się wybierasz?-rzekłam
-W sumie to nigdzie. Tak wyszedłem z domu, chciałem się przejść. Robert na treningach, a mi samemu niemiłosiernie się nudzi. Może dałabyś zaprosić się na kawę, potem poszlibyśmy na spacer?-spytał pewnie Wojtek i uśmiechnął się czarująco
-Hmm.. czemu nie-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się
-To co, idziemy?-zapytał Szczęsny
-Chyba żartujesz! Najpierw muszę się przebrać-powiedziałam wzburzona i spojrzałam na swój strój
-Dla mnie wyglądasz pięknie-rzekł bramkarz i przeleciał mnie wzorkiem od góry do dołu
Poczułam, że po policzkach oblewa mnie rumieniec. Spuściłam wzrok i wzięłam oddech.
-Jeśli nadal masz ochotę gdziekolwiek ze mną iść, musisz najpierw wybrać się ze mną do mnie. Tam się przebiorę, uczeszę, zrobię makijaż i wtedy możemy iść na miasto-powiedziałam i zaśmiałam się
-Ehhh.. niech stracę-zajęczał Szczęsny
Zaśmiałam się i ruszyliśmy przed siebie.
-Siemka-powiedziałam wesoło
-Hej Piękna-rzekł Szczęsny i wyszczerzył się w moją stronę
Przytuliliśmy się przyjacielsko.
-Gdzie tak lecisz? -spytał głupkowato przyjaciel Roberta i zaśmiał się
-Biegam sobie. A Ty gdzie się wybierasz?-rzekłam
-W sumie to nigdzie. Tak wyszedłem z domu, chciałem się przejść. Robert na treningach, a mi samemu niemiłosiernie się nudzi. Może dałabyś zaprosić się na kawę, potem poszlibyśmy na spacer?-spytał pewnie Wojtek i uśmiechnął się czarująco
-Hmm.. czemu nie-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się
-To co, idziemy?-zapytał Szczęsny
-Chyba żartujesz! Najpierw muszę się przebrać-powiedziałam wzburzona i spojrzałam na swój strój
-Dla mnie wyglądasz pięknie-rzekł bramkarz i przeleciał mnie wzorkiem od góry do dołu
Poczułam, że po policzkach oblewa mnie rumieniec. Spuściłam wzrok i wzięłam oddech.
-Jeśli nadal masz ochotę gdziekolwiek ze mną iść, musisz najpierw wybrać się ze mną do mnie. Tam się przebiorę, uczeszę, zrobię makijaż i wtedy możemy iść na miasto-powiedziałam i zaśmiałam się
-Ehhh.. niech stracę-zajęczał Szczęsny
Zaśmiałam się i ruszyliśmy przed siebie.
*
Powoli zbliżaliśmy się do mojego domu. Rodzice oczywiście byli w pracy, więc mogłam bez problemu przyprowadzić kogoś do domu. Przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam drzwi. Zaprosiłam Wojtka do środka.
-Bardzo ładny dom-powiedział
-Dzięki!-odpowiedziałam - Hmm.. idź na górę do mojego pokoju, pierwsze drzwi po prawej, a ja skoczę na chwilkę do łazienki-dokończyłam
-Spoko-rzekł Wojtek i zniknął z mojego pola widzenia
Po niespełna 10-ciu minutach wyszłam z łazienki i pobiegłam na górę. Bałam się co zobaczę, gdy otworzę drzwi mojego pokoju, bo z Wojtkiem nigdy nic nie wiadomo. Wzięłam oddech i pociągnęłam za klamkę. Wojtek siedział na moim łóżku i przeglądał jakieś zdjęcia.
-Co tam masz?-spytałam radośnie i usiadłam obok niego
-A tak tylko przeglądam sobie jakieś fotki..-powiedział przygnębiony
Zdziwił mnie jego nastrój. Przed kilkoma minutami tryskał radością, a teraz był jakiś przygaszony.
-Wojtek, coś się stało? Spytałam i przybliżyłam się do niego jeszcze bardziej
Chłopak podniósł głowę i spojrzał mi głęboko w oczy. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Czułam zapach jego mocnych perfum. Wojtek ujął moją twarz w swoje wielkie, silne dłonie. Nasze twarze coraz bardziej się do siebie przybliżały. Chciałam to skończyć, przerwać, oddalić się od niego, ale po prostu nie mogłam. Nie umiałam. Nasze nosy delikatnie się o siebie ocierały. W końcu, gdy nasze usta były wystarczająco blisko siebie, oboje zaczęliśmy się namiętnie całować. Po chwili odsunęliśmy się od siebie, a Szczęsny przygryzł wargę.
-Co my kurwa robimy..-rzekłam patrząc się w martwy punkt
-Nie robimy nic złego.. Przyznaj, że Ci się podobało-powiedział Wojtek i uśmiechnął się łobuzersko
-Wojtek!-krzyknęłam wzburzona
Szczęsny spojrzał na mnie jak gdyby nigdy nic.
-Robert to Twój przyjaciel! Co my zrobiliśmy..-powiedziałam łapiąc się za głowę
-Spokojnie, wyluzuj. Masz rację, Robert to mój przyjaciel. Ale nie mogę dłużej znieść tego, że leci na dwa fronty. Przy Ance zgrywa kochanego narzeczonego, a przy Tobie udaje, że tylko Ciebie kocha. Właśnie to mnie cholernie wkurza! To, że taka wspaniała dziewczyna jak Ty, będzie przez niego cierpieć!-krzyknął Szczęsny
-Robert mówi, że niedługo zakończy związek z Anią.. Zrozum, że ja go kocham..-powiedziałam spuszczając wzrok
-Dobra, wierz sobie w te jego bajeczki. Masz rację, Lewandowski jest cholernym ideałem. Pierdolonym księciem na białym koniu! Szkoda tylko, że nie widzisz świata poza nim i że nie widzisz tego, że ja ja Cię naprawdę kocham!-krzyknął Szczęsny i wyszedł z mojego pokoju zostawiając mnie samą.
Po chwili usłyszałam tylko, jak z hukiem zatrzaskują się drzwi. Czułam się, jakby coś po mnie przejechało. Albo nie! Jakby coś wyrwało mi wszystko ze środka. Nic nie czułam. Nie docierały do mnie słowa wypowiedziane przed Szczęsnego. Przecież ja kocham Roberta, a nie jego najlepszego przyjaciela! I jeszcze ten cholerny pocałunek. A może ja coś do niego czuję? Przecież nie całowałabym się z kimś, kto jest mi kompletnie obojętny. Ale ja naprawdę kocham Roberta i to on jest dla mnie ważny. O Wojtku dotychczas myślałam raczej jak o dobrym kumplu, ale jednak dziś, podczas tego pocałunku uświadomiłam sobie, że czuję do niego coś więcej.. I w dodatku cały czas słyszę to: "Ja Cię naprawdę kocham!". Zakochał się we mnie najlepszy przyjaciel chłopaka, którego kocham i w dodatku ja również coś do niego czuję... No bez kitu, czuję się jak w 'Modzie na sukces'!
Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Tak po prostu. Chyba bez powodu. Nagle rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu. Zwlokłam się z łózka i sięgnęłam po urządzenie. Gdy tylko zobaczyłam na wyświetlaczu 'Robert', od razu odrzuciłam połączenie. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, a już na pewno nie z nim. W prawdzie byliśmy umówieni na dziś, ale z racji zaistniałej sytuacji, do tego spotkania na pewno nie dojdzie. Odłożyłam telefon na swoje miejsce i z powrotem położyłam się. I'phone nieustannie dzwonił. Nadawca wciąż był ten sam. Ignorowałam to. Po jakimś czasie rozległ się dzwonek do drzwi. Niechętnie zeszłam z łóżka i zbiegłam po schodach. Doszłam do drzwi i nacisnęłam klamkę. Gdy ujrzałam mojego gościa, od razu starałam się zamknąć drzwi, lecz to mi się nie udało.
-Co się z Tobą dzieje?! Strasznie się martwiłem! Nie odbierasz, nie chcesz ze mną rozmawiać. Co się stało? Zaraz, Ty płakałaś?!-spytał troskliwie nikt inny jak Robert Lewandowski
-Daj mi spokój. Idź sobie do swojej kochanej Ani-burknęłam i odeszłam od drzwi
-Skarbie, co Cię naszło?-zdziwił się Lewy i podszedł do mnie
-Robert..-spojrzałam na niego- to wszystko nie ma sensu-powiedziałam smutno patrząc w jego cudowne oczy
-Ale możesz mi powiedzieć, co nie ma sensu? Nic do mnie nie czujesz? -spytał zawiedziony
-Gdyby tu chodziło o mnie.. Cholernie Cię kocham, ale nie możemy być razem. Ty jesteś gwiazdą. Masz narzeczoną, kochasz ją. Nie chcę rozbijać Waszego związku. Robert, proszę, zostaw mnie w spokoju-powiedziałam odchodząc
-Chyba sobie żartujesz! Nie odpuszczę! Kocham Cię, uwierz mi. Daj mi czas. Proszę. Zostawię Ankę, dla mnie liczysz się tylko Ty-rzekł czule Lewandowski przybliżając się do mnie
W tamtej chwili nie miałam już siły ani ochoty na dłuższą dyskusję z nim. Po prostu nie mogłam, a raczej nie chciałam się mu oprzeć. Tak bardzo go kochałam i przy nim czułam się w pełni szczęśliwa. Bardzo chciałam wierzyć w jego słowa. Tak więc postanowiłam zrobić. Podeszłam do niego w mocno się w niego wtuliłam. Chłopak z całej siły mnie przytulił. Tak wspaniale czułam się w jego ramionach. W tamtej chwili nie liczyło się dla mnie to, że jest jeszcze Anka, no i zapomniałam o Wojtku. Wtedy Robert był tylko mój. I chciałam, by tak było już zawsze.
-Obiecuję Ci, że już niedługo nie będziemy musieli się ukrywać. Zostawię Ankę. Ale proszę, daj mi czas-wyszeptał Robert i pocałował mnie w czubek głowy
-Kocham Cię-wyszeptałam
Nasze twarze zbliżyły się do siebie. Robert momentalnie wbił się namiętnie w moje usta. Nasze pocałunki były dzikie i zachłanne, ale też i romantyczne i subtelne. Powoli zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli dotykając przy tym jego idealny tors. Chłopakowi bardzo się to spodobało i zaśmiał się cicho całując mnie po szyi. Po chwili w końcu pozbyłam się jego koszuli i rzuciłam ją gdzieś. Lewy wziął mnie na ręce i całując mnie udał się po schodach do mojego pokoju. Gdy przekroczyliśmy próg chłopak zamknął za sobą drzwi. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Momentalnie odskoczyliśmy od siebie.
-Chowaj się do szafy!-krzyknęłam i podałam Robertowi jego koszulę
Chłopak wybuchnął śmiechem, ale wykonał moje polecenie. Ja poprawiłam fryzurę i zbiegłam na dół. Podeszłam do drzwi i nacisnęłam klamkę. Gdy otworzyłam drzwi, zamurowało mnie..
Cześć kochane! Bardzo przepraszam, że tak długo musiałyście czekać na rozdział, ale w końcu jest :)
Mam nadzieję, że się Wam spodoba! Następny dodam wtedy, jeżeli pod tym zobaczę coanjmniej 5 komentarzy! ♥ Buziaki, Julka! ;*