wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 11

Julka 

Tej nocy nie mogłam zmrużyć oka. Wszystko przez okropny ból brzucha, jaki mi towarzyszył. Nie miałam pojęcia, co było jego przyczyną. Co jakiś czas również kręciło mi się w głowie oraz zalewały mnie raz zimne, raz gorące poty. To była po prostu męczarnia. Robert oczywiście opiekował się mną. Najpierw zaparzył jakieś ziółka, potem dał mi tabletkę. Jednak, gdy sprawdzone środki nie zadziałały, postanowiliśmy, a właściwie Robert postanowił zadzwonić do szpitala. Nalegałam, by wstrzymał się z tym, bo nie miałam najmniejszej ochoty lądować w szpitalu, chociażby na zwykłej obserwacji. Mam już dość tego miejsca, nawet, jeśli bywałam tam jako pacjent. No, ale mój uparty chłopak postawił na swoim. Po niespełna 30 minutach przyjechała karetka i zabrała mnie do dortmundzkiego szpitala. Robert oczywiście nie chciał słuchać, żeby został w domu i się wyspał. Od razu pojechał swoim BMW za karetką. Gdy dotarliśmy do miejsce, zabrano mnie na badania. Na koniec dali mi środki przeciwbólowe, a po nich momentalnie odpłynęłam w krainę Morfeusza. 



Ze snu wyrwało mnie ciche pukanie do drzwi. Zazwyczaj jestem wyczulona na dźwięki i podczas snu, nawet najmniejszy szmer potrafi mnie obudzić. To jest naprawdę bardzo uciążliwe. Niekiedy budzę się dosłownie co chwilę. Tu szczeka pies sąsiadów, tam jedzie wielka ciężarówka, której ciężar przechyla się na boki, jeszcze gdzie indziej słychać klakson samochodu. Podniosłam głowę i zaprosiłam gościa do środka. W progu ujrzałam oczywiście napastnika Borussii Dortmund. Powitał mnie promiennym uśmiechem oraz ogromnym bukietem czerwonych róż. Na jego widok od razu zrobiło mi się radośniej. Robert podszedł do mnie i usiadł na brzegu łóżka. 

-Jak się czujesz, skarbie? - spytał czule
-Jest już lepiej, ból ustąpił - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się
-Martwiłem się - rzekł chłopak
-Niepotrzebnie. Ból minął, mogliśmy zostać w domu, obyłoby się bez tego całego zamieszania.. -powiedziałam spuszczając wzrok

Nagle drzwi się otworzyły, a do sali wszedł doktor. Był to średniego wzrostu siwy mężczyzna z przyjemnym wyrazem twarzy. 

-Jak dobrze, że są Pastwo oboje - rzekł radośnie
-Nie rozumiem.. - odparł lekko zdziwi Robert
-Muszę Państwo poinformować, iż za 8 miesięcy zostaniecie rodzicami! - odparł z uśmiechem doktor

W tej chwili kompletnie mnie zamurowało. Będziemy mieli dziecko?! Jak to mogło się wydarzyć?! Prawie zawsze się zabezpieczaliśmy! Nie, to nie może być prawda, to jakaś pomyłka! Nie jestem gotowa na dziecko! Mam zostać matką w wieku 21 lat?! Całe życie przede mną, ja chcę żyć pełnią życia, bawić się! A nie zmieniać pieluchy i spacerować z wózkiem. 

W końcu po chwili Robert zabrał głos: 
-Jest pan pewien? To nie może być prawda, czy nie zaszła jakaś pomyła? 
-Wszystkie bóle związane były tylko i wyłącznie z ciążą. Gratulację, będziecie mieć synka lub córeczkę! - odpowiedział lekarz, po czym wyszedł z sali zamykając za sobą drzwi

Zapadła cisza. Bałam się odezwać. Robert schował twarz w dłoniach. Po chwili wziął głęboki oddech. 

-Julka.. To nie jest moje dziecko, nie oszukuj mnie - powiedział nagle Robert

Zamurowało mnie. Dlaczego on tak myśli?! 

-Kochanie, co Ty mówisz?! Dlaczego w ogóle tak pomyślałeś?! - odpowiedziałam nie kryjąc zdziwienia, złości
-Nie kłam. To nie jest moje dziecko i tyle! - krzyknął Robert wstając

Chłopak obrócił się na pięcie i zmierzał w stronę drzwi. Nagle obrócił się w moją stronę i powiedział już nieco spokojniejszym głosem: 

-Jestem bezpłodny. 

                                                      

Mam dla Was kolejny rozdział! Mam nadzieję, że się cieszycie! 
Tak, może i trochę zszokowałam, ale taki był zamiar :) 
Proszę o komentarze, widzimy się za kilka dni, Julka ♥

poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 10

Miesiąc później..

Tydzień temu Robert wyszedł ze szpitala. Jest już w pełni zdrów, lecz musi odczekać 3 tygodnie, by znów wrócić na boisko. Idzie mu to z trudem, nie może usiedzieć w miejscu, bardzo chciałaby już grać. Ale z drugiej strony, odpoczynek dobrze mu zrobi. W końcu również będziemy mieć czas dla siebie. No właśnie..między nami wszystko wróciło do normy. Robert błagał mnie o wybaczenie, przepraszał niemalże na kolanach. Za bardzo go kocham, by mu nie wybaczyć. Wyjaśniliśmy sobie wszystko, ja zapomniałam o tamtych słowach. Robert zakończył również swój związek z Anką. Na razie jeszcze nieoficjalnie, media o niczym jeszcze nie wiedzą. O dziwo była partnerka Roberta nawet nie miała do niego żalu.. Hmmm.. ciekawe dlaczego? Chyba nie trudno się domyśleć, że dziewczyna zdradzała go na prawo i lewo. No, a najważniejszym powodem rozpadu ich związku był brak miłości.


***

Jest jeszcze Wojtek. No właśnie - Wojtek. Mój najlepszy przyjaciel, niemalże brat. Tak, właśnie tak go traktowałam. Nie wyobrażam sobie, żebym mogła się z nim związać. Jest powiedzenie, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje. Dotychczas nie zgadzałam się z tym, lecz teraz mogę to potwierdzić. Przyjaźń damsko-męska nie istnieje, przynajmniej w moim przypadku. Mówią, że w końcu jedna ze stron zakocha się w drugiej. Wtedy w samochodzie, gdy Wojtek wyznał mi miłość, kompletnie mnie zatkało. W niektórych momentach może traktowałam go jak kogoś więcej, niż tylko przyjaciela, ale nie miałam pojęcia, jak on to odbierze. Fakt, pocałowaliśmy się raz, czy dwa. Sama nie wiem czemu tak się działo, żyliśmy chwilą. Miałam już niekiedy momenty zwątpień. Zastanawiałam się, kogo kocham naprawdę. Czy osobę, która zna mnie jak nikt inny, którą znam niemalże od zawsze, przy której mogę być naprawdę sobą, czy faceta, który mnie zauroczył, sprawił, że w moim brzuchu pojawiało się przelotem stado motyli, zarezerwował moje serce dla siebie. Jednak wypadło na tego drugiego. Jestem święcie przekonana, że kocham Roberta. To u jego boku chcę oglądać każdy zachód słońca i to z nim pragnę witać każdy nowy dzień. Jest dla mnie najważniejszy na świecie, kocham go, jak nikogo innego. Wojtek nadal będzie dla mnie kimś bardzo ważnym. Mam wielką nadzieję, że nasze relacje nie pogorszą się przez to wszystko, co się wydarzyło. Pewnego wieczoru może i trochę nas poniosło, ale to wydarzenie nie może mieć wpływu na nasze życie. Oby nie miało. Jestem pewna swoich uczuć i tego się trzymam. 


***


Od jakiegoś czasu nie spałam. Leżałam przytulona do śpiącego jeszcze Roberta. Zaczęłam jeździć palcem po nagim torsie chłopaka. Muskałam jego idealnie wyrzeźbione ciało. W końcu przeniosłam wzrok na twarz Roberta. Musiałam go obudzić. Patrzył na mnie i uśmiechał się ciepło. Odwzajemniłam uśmiech. 
-Wybacz, że Cię obudziłam, ale... - Robert nie pozwolił mi dokończyć, tylko zaczął mnie namiętnie całować. Z chęcią oddałam się porannym przyjemnościom. Po chwili odsunęliśmy na kilka milimetrów nasze twarze tak, że nasze końce naszych nosów stykały się. 
-Dzień dobry - szepnął niemalże bezgłośnie Robert
-Bardzo dobry - odpowiedziałam podobnym tonem uśmiechając się
-Kocham Cię, jesteś dla mnie całym światem - rzekł czule Robert patrząc mi głęboko w oczy 
Nie odpowiedziałam nic na te słowa, położyłam tylko głowę na torsie Roberta, a ten mocno objął mnie ramieniem. W jego ramionach czułam się najbezpieczniej na świecie. 



                                              

Błagam, nie zabijajcie mnie! Najmocniej przepraszam, że ZNOWU pojawiła się tak długa przerwa.. Po prostu jedynym wytłumaczeniem jest brak chęci. No i jeszcze teraz wracam do Was z takim badziewiem.. W tym 'rozdziale' chciałam wszystko przypomnieć,wyjaśnić. Następne będą ciekawsze, dłuższe. Mam nadzieję, że cieszycie się z mojego powrotu, bo ja się cieszę, że wróciłam ♥ Na dziś się z Wami żegnam ,do zobaczenia za kilka dni! :)
Julka