poniedziałek, 12 stycznia 2015
MÓJ PRYWATNY BLOG!
WITAM WAS! CHCĘ ZAPROSIĆ WSZYSTKICH NA MOJEGO PRYWATNEGO, LIFESTYLOWEGO BLOGA :) MAM NADZIEJĘ, ŻE WPADNIECIE!
poniedziałek, 28 kwietnia 2014
NOWY BLOG!!
Hej kochani!! Po ogromnej nieobecności przychodzę do Was z masą pomysłów oraz nowym blogiem!!
Prolog pojawi się jutro, a może nawet i dzisiaj. Serdecznie Was tam zapraszam i proszę, żebyście byli ze mną! ♥
http://obiecaj-ze-bedziesz.blogspot.com/
wtorek, 18 lutego 2014
Rozdział 11
Julka
Tej nocy nie mogłam zmrużyć oka. Wszystko przez okropny ból brzucha, jaki mi towarzyszył. Nie miałam pojęcia, co było jego przyczyną. Co jakiś czas również kręciło mi się w głowie oraz zalewały mnie raz zimne, raz gorące poty. To była po prostu męczarnia. Robert oczywiście opiekował się mną. Najpierw zaparzył jakieś ziółka, potem dał mi tabletkę. Jednak, gdy sprawdzone środki nie zadziałały, postanowiliśmy, a właściwie Robert postanowił zadzwonić do szpitala. Nalegałam, by wstrzymał się z tym, bo nie miałam najmniejszej ochoty lądować w szpitalu, chociażby na zwykłej obserwacji. Mam już dość tego miejsca, nawet, jeśli bywałam tam jako pacjent. No, ale mój uparty chłopak postawił na swoim. Po niespełna 30 minutach przyjechała karetka i zabrała mnie do dortmundzkiego szpitala. Robert oczywiście nie chciał słuchać, żeby został w domu i się wyspał. Od razu pojechał swoim BMW za karetką. Gdy dotarliśmy do miejsce, zabrano mnie na badania. Na koniec dali mi środki przeciwbólowe, a po nich momentalnie odpłynęłam w krainę Morfeusza.
Ze snu wyrwało mnie ciche pukanie do drzwi. Zazwyczaj jestem wyczulona na dźwięki i podczas snu, nawet najmniejszy szmer potrafi mnie obudzić. To jest naprawdę bardzo uciążliwe. Niekiedy budzę się dosłownie co chwilę. Tu szczeka pies sąsiadów, tam jedzie wielka ciężarówka, której ciężar przechyla się na boki, jeszcze gdzie indziej słychać klakson samochodu. Podniosłam głowę i zaprosiłam gościa do środka. W progu ujrzałam oczywiście napastnika Borussii Dortmund. Powitał mnie promiennym uśmiechem oraz ogromnym bukietem czerwonych róż. Na jego widok od razu zrobiło mi się radośniej. Robert podszedł do mnie i usiadł na brzegu łóżka.
-Jak się czujesz, skarbie? - spytał czule
-Jest już lepiej, ból ustąpił - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się
-Martwiłem się - rzekł chłopak
-Niepotrzebnie. Ból minął, mogliśmy zostać w domu, obyłoby się bez tego całego zamieszania.. -powiedziałam spuszczając wzrok
Nagle drzwi się otworzyły, a do sali wszedł doktor. Był to średniego wzrostu siwy mężczyzna z przyjemnym wyrazem twarzy.
-Jak dobrze, że są Pastwo oboje - rzekł radośnie
-Nie rozumiem.. - odparł lekko zdziwi Robert
-Muszę Państwo poinformować, iż za 8 miesięcy zostaniecie rodzicami! - odparł z uśmiechem doktor
W tej chwili kompletnie mnie zamurowało. Będziemy mieli dziecko?! Jak to mogło się wydarzyć?! Prawie zawsze się zabezpieczaliśmy! Nie, to nie może być prawda, to jakaś pomyłka! Nie jestem gotowa na dziecko! Mam zostać matką w wieku 21 lat?! Całe życie przede mną, ja chcę żyć pełnią życia, bawić się! A nie zmieniać pieluchy i spacerować z wózkiem.
W końcu po chwili Robert zabrał głos:
-Jest pan pewien? To nie może być prawda, czy nie zaszła jakaś pomyła?
-Wszystkie bóle związane były tylko i wyłącznie z ciążą. Gratulację, będziecie mieć synka lub córeczkę! - odpowiedział lekarz, po czym wyszedł z sali zamykając za sobą drzwi
Zapadła cisza. Bałam się odezwać. Robert schował twarz w dłoniach. Po chwili wziął głęboki oddech.
-Julka.. To nie jest moje dziecko, nie oszukuj mnie - powiedział nagle Robert
Zamurowało mnie. Dlaczego on tak myśli?!
-Kochanie, co Ty mówisz?! Dlaczego w ogóle tak pomyślałeś?! - odpowiedziałam nie kryjąc zdziwienia, złości
-Nie kłam. To nie jest moje dziecko i tyle! - krzyknął Robert wstając
Chłopak obrócił się na pięcie i zmierzał w stronę drzwi. Nagle obrócił się w moją stronę i powiedział już nieco spokojniejszym głosem:
-Jestem bezpłodny.
Mam dla Was kolejny rozdział! Mam nadzieję, że się cieszycie!
Tak, może i trochę zszokowałam, ale taki był zamiar :)
Proszę o komentarze, widzimy się za kilka dni, Julka ♥
poniedziałek, 17 lutego 2014
Rozdział 10
Miesiąc później..
Tydzień temu Robert wyszedł ze szpitala. Jest już w pełni zdrów, lecz musi odczekać 3 tygodnie, by znów wrócić na boisko. Idzie mu to z trudem, nie może usiedzieć w miejscu, bardzo chciałaby już grać. Ale z drugiej strony, odpoczynek dobrze mu zrobi. W końcu również będziemy mieć czas dla siebie. No właśnie..między nami wszystko wróciło do normy. Robert błagał mnie o wybaczenie, przepraszał niemalże na kolanach. Za bardzo go kocham, by mu nie wybaczyć. Wyjaśniliśmy sobie wszystko, ja zapomniałam o tamtych słowach. Robert zakończył również swój związek z Anką. Na razie jeszcze nieoficjalnie, media o niczym jeszcze nie wiedzą. O dziwo była partnerka Roberta nawet nie miała do niego żalu.. Hmmm.. ciekawe dlaczego? Chyba nie trudno się domyśleć, że dziewczyna zdradzała go na prawo i lewo. No, a najważniejszym powodem rozpadu ich związku był brak miłości.
Tydzień temu Robert wyszedł ze szpitala. Jest już w pełni zdrów, lecz musi odczekać 3 tygodnie, by znów wrócić na boisko. Idzie mu to z trudem, nie może usiedzieć w miejscu, bardzo chciałaby już grać. Ale z drugiej strony, odpoczynek dobrze mu zrobi. W końcu również będziemy mieć czas dla siebie. No właśnie..między nami wszystko wróciło do normy. Robert błagał mnie o wybaczenie, przepraszał niemalże na kolanach. Za bardzo go kocham, by mu nie wybaczyć. Wyjaśniliśmy sobie wszystko, ja zapomniałam o tamtych słowach. Robert zakończył również swój związek z Anką. Na razie jeszcze nieoficjalnie, media o niczym jeszcze nie wiedzą. O dziwo była partnerka Roberta nawet nie miała do niego żalu.. Hmmm.. ciekawe dlaczego? Chyba nie trudno się domyśleć, że dziewczyna zdradzała go na prawo i lewo. No, a najważniejszym powodem rozpadu ich związku był brak miłości.
***
Jest jeszcze Wojtek. No właśnie - Wojtek. Mój najlepszy przyjaciel, niemalże brat. Tak, właśnie tak go traktowałam. Nie wyobrażam sobie, żebym mogła się z nim związać. Jest powiedzenie, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje. Dotychczas nie zgadzałam się z tym, lecz teraz mogę to potwierdzić. Przyjaźń damsko-męska nie istnieje, przynajmniej w moim przypadku. Mówią, że w końcu jedna ze stron zakocha się w drugiej. Wtedy w samochodzie, gdy Wojtek wyznał mi miłość, kompletnie mnie zatkało. W niektórych momentach może traktowałam go jak kogoś więcej, niż tylko przyjaciela, ale nie miałam pojęcia, jak on to odbierze. Fakt, pocałowaliśmy się raz, czy dwa. Sama nie wiem czemu tak się działo, żyliśmy chwilą. Miałam już niekiedy momenty zwątpień. Zastanawiałam się, kogo kocham naprawdę. Czy osobę, która zna mnie jak nikt inny, którą znam niemalże od zawsze, przy której mogę być naprawdę sobą, czy faceta, który mnie zauroczył, sprawił, że w moim brzuchu pojawiało się przelotem stado motyli, zarezerwował moje serce dla siebie. Jednak wypadło na tego drugiego. Jestem święcie przekonana, że kocham Roberta. To u jego boku chcę oglądać każdy zachód słońca i to z nim pragnę witać każdy nowy dzień. Jest dla mnie najważniejszy na świecie, kocham go, jak nikogo innego. Wojtek nadal będzie dla mnie kimś bardzo ważnym. Mam wielką nadzieję, że nasze relacje nie pogorszą się przez to wszystko, co się wydarzyło. Pewnego wieczoru może i trochę nas poniosło, ale to wydarzenie nie może mieć wpływu na nasze życie. Oby nie miało. Jestem pewna swoich uczuć i tego się trzymam.
***
Od jakiegoś czasu nie spałam. Leżałam przytulona do śpiącego jeszcze Roberta. Zaczęłam jeździć palcem po nagim torsie chłopaka. Muskałam jego idealnie wyrzeźbione ciało. W końcu przeniosłam wzrok na twarz Roberta. Musiałam go obudzić. Patrzył na mnie i uśmiechał się ciepło. Odwzajemniłam uśmiech.
-Wybacz, że Cię obudziłam, ale... - Robert nie pozwolił mi dokończyć, tylko zaczął mnie namiętnie całować. Z chęcią oddałam się porannym przyjemnościom. Po chwili odsunęliśmy na kilka milimetrów nasze twarze tak, że nasze końce naszych nosów stykały się.
-Dzień dobry - szepnął niemalże bezgłośnie Robert
-Bardzo dobry - odpowiedziałam podobnym tonem uśmiechając się
-Kocham Cię, jesteś dla mnie całym światem - rzekł czule Robert patrząc mi głęboko w oczy
Nie odpowiedziałam nic na te słowa, położyłam tylko głowę na torsie Roberta, a ten mocno objął mnie ramieniem. W jego ramionach czułam się najbezpieczniej na świecie.
Błagam, nie zabijajcie mnie! Najmocniej przepraszam, że ZNOWU pojawiła się tak długa przerwa.. Po prostu jedynym wytłumaczeniem jest brak chęci. No i jeszcze teraz wracam do Was z takim badziewiem.. W tym 'rozdziale' chciałam wszystko przypomnieć,wyjaśnić. Następne będą ciekawsze, dłuższe. Mam nadzieję, że cieszycie się z mojego powrotu, bo ja się cieszę, że wróciłam ♥ Na dziś się z Wami żegnam ,do zobaczenia za kilka dni! :)
Julka
sobota, 2 listopada 2013
Rozdział 9
I came in like a wrecking ball
I never hit so hard in love
All I wanted was to break your walls
All you ever did was wreck me
Yeah you !
You wrecked me
I put you high up in the sky
And now, you’re not coming down
It slowly turned, you let me burn
And now, we’re ashes on the ground
Za oknem słońce powili chowało się za horyzontem, tworząc przy tym jaskrawopomarańczowy kolor na niebie. Julka z Wojtkiem siedzieli przytuleni do siebie na białej sofie i jak gdyby nic się nie stało, oglądali jakąś głupią komedię romantyczną w niemieckim odpowiedniku TVN-u. Dziewczyna w końcu mogła się zrelaksować i zapomnieć o wydarzeniach sprzed mniej więcej trzech godzin. Jej myśli niemal przestały krążyć na Lewandowskim. W końcu mogła się odprężyć i spędzić przyjemnie czas z osobą, która jest dla niej ważna.
[...]
Nagle film został przerwany,a zamiast niego pojawiły się dortmundzkie wiadomości. Julka skrzywiła się, ponieważ włączyli przerwę w emocjonującym momencie. Uwolniła się z uścisku bramkarza Arsenalu i wstała z kanapy. Zrobiła krok w przód, jednak po tym, co usłyszała w telewizji, momentalnie się odwróciła, po czym prędko odgłosiła telewizor. Stała jak sparaliżowana wsłuchując się w słowa prezenterki, która mówiła spokojnie o poważnym wypadku gwiazdy Borussii Dortmund, Roberta Lewandowskiego, który miał miejsce dwie godziny temu. Dziewczyna poczuła, jak coś łapie ją za serce, a w gardle zrobiło jej się sucho.
-Proszę, jedźmy tam, jak najszybciej-rzekła nie odrywając wzroku od telewizora
-Jasne-odpowiedział bez wahania Szczęsny
Wojtek wziął kluczyki od swojego Ferrari, ubrał buty i wyszedł z apartamentu. Nie chciał czekać, aż wina się włączy, więc zbiegł po schodach. Po chwili siedział już w samochodzie, a obok niego, na miejscu pasażera pojawiła się zdenerwowana Julia. Wojtek widział, że dziewczyna jest załamana. Bez słowa klepnął ją delikatnie po ramieniu, chcąc ją choć trochę podnieść na duchu, po czym odpalił samochód i ruszył z piskiem opon. Na mieście, jak na złość były straszne korki. Julia nie wytrzymywała już. Była ogromnym kłębkiem nerwów. W jednej chwili chciała już wyjść z samochodu i iść do szpitala pieszo, byleby jak najszybciej zobaczyć Roberta. Teraz nie liczyły się dla niej wydarzenia ostatnich dni. Nie pamiętała już o tym, jak okrutne słowa, po których przepłakała niejedną noc usłyszała z jego ust. Teraz liczyło się dla niej tylko to, by go zobaczyć. Wojtek starał się zachować zimną krew i dodać Julce otuchy, lecz w środku czuł zupełnie co innego. Podobnie jak dla Julii, nie liczyło się teraz dla niego, jakie były jego ostanie relacje z Robertem. Faktem było to, iż jego najlepszy przyjaciel uległ poważnemu wypadkowi, leży w szpitalu, a on nie wiedział nawet, jakie są obrażenia i co z nim jest. Szczęsny desperacko, chyba po raz setny, przycisnął klakson. Ku jego zdziwieniu, samochody powoli zaczynały ruszać. Alleluja!-krzyknął bramkarz Arsenalu. Po piętnastu minutach męczarni, Ferrari dojechało pod szpital. Wojtek po chwili znalazł miejsce parkingowe, po czym oboje wysiedli z samochodu. Julka od razu zaczęła podążać w stronę wejścia. Wojtek wziął oddech i ruszył za nią. W szpitalu panowała nieprzyjemna dla Julii atmosfera. Dziewczyna nie lubiła przebywać w szpitalach. Gdy weszli do środka, Julka rozejrzała się dookoła, a gdy tylko dostrzegła recepcję, ruszyła pędem do wyznaczonego miejsca. Miła recepcjonistka bez robienia większych problemów udzieliła Julii informacje, gdzie leży Lewandowski. Nie chciała tylko powiedzieć, co mu jest. Poradziła, by udać się do lekarza, który się nim zajmuje. Dziewczyna podziękowała za informacje i od razu ruszyła pod salę, w której leży Robert. Wojtek oczywiście był ciągle u jej boku. Gdy dotarli na 3 piętro, obok sali 108 ujrzeli klubowego przyjaciela Roberta- Marco Reusa. Wymienili się suchym 'cześć'. Wojtek zajął miejsce obok chłopaka, a Julia udała się szukać lekarza. W końcu trafiła na przyjaznego mężczyznę w średnim wieku. Jak się potem okazało, to on zajmował się Robertem.
-Proszę mi powiedzieć, co mu się stało. Co teraz z nim jest, jak się czuje?-spytała z błagalnym wzrokiem dziewczyna
-No cóż.. Mogę powiedzieć pani tyle, że pan Lewandowski uległ poważnemu wypadkowi. Ma silne wstrząśnienie mózgu oraz złamaną kość czaszki. Nie licząc już drobnych obrażeń, jakimi są zadrapania, obicia i stłuczenia. Jest już po operacji. Zdarzyły się drobne komplikacje.. Teraz pan Robert jest w śpiączce. I muszę pani powiedzieć, że nie wiemy, ile ona potrwa i czy on się w ogóle wybudzi..-rzekł mężczyzna drapiąc się po głowie
-Ale... ale jak to?-spytała złamanym głosikiem Julia- jak to nie wiecie, czy się wybudzi?!
-Jest mi przykro..-powiedział doktor
-A czy... czy chociaż mogę go zobaczyć?-spytała dziewczyna zatrzymując łzy
-Proszę za mną-przytaknął
-Proszę mi powiedzieć, co mu się stało. Co teraz z nim jest, jak się czuje?-spytała z błagalnym wzrokiem dziewczyna
-No cóż.. Mogę powiedzieć pani tyle, że pan Lewandowski uległ poważnemu wypadkowi. Ma silne wstrząśnienie mózgu oraz złamaną kość czaszki. Nie licząc już drobnych obrażeń, jakimi są zadrapania, obicia i stłuczenia. Jest już po operacji. Zdarzyły się drobne komplikacje.. Teraz pan Robert jest w śpiączce. I muszę pani powiedzieć, że nie wiemy, ile ona potrwa i czy on się w ogóle wybudzi..-rzekł mężczyzna drapiąc się po głowie
-Ale... ale jak to?-spytała złamanym głosikiem Julia- jak to nie wiecie, czy się wybudzi?!
-Jest mi przykro..-powiedział doktor
-A czy... czy chociaż mogę go zobaczyć?-spytała dziewczyna zatrzymując łzy
-Proszę za mną-przytaknął
[...]
Julia siedziała na brzegu łóżku w zimniej, niebieskiej sali, która znajdowała się na oddziale intensywnej terapii. Po policzkach ciekły jej łzy, których nawet nie starała się zatrzymać. Osoba, która przed tygodniem była dla niej najważniejsza na świecie, leżała w śpiączce, podłączona do całej szpitalnej aparatury, która co chwilę wydawała ciche dźwięki. Robert na szyi miał kołnierz usztywniający. Cała twarz była w ranach i zadrapaniach. Jego czoło i czarne włosy, którymi Julia uwielbiała się bawić, zakrywał biały bandaż. Do klatki piersiowej podłączone miał kilka kabelków. A jego piękne, niebieskie oczy spały. On spał. Tak, on przecież tylko sobie śpi. Musi odpocząć. Jutro, góra za dwa dni na pewno się obudzi- mówiła sama do siebie Julia trzymając cały czas Roberta za rękę. Łzy nadal nie ustawały.
Julia
Moje serce pękło i rozpadło się na milion kawałeczków. Nikt nie jest w stanie go pozbierać. Jedynie on. On, który jest dla mnie najważniejszy na świecie. Jest moją jedyną, prawdziwą miłością. Nie obchodzi mnie, jak przykre słowa padły z jego ust. Teraz nic nie ma znaczenia. Znaczenie ma tylko to, by się obudził, by żył! Wiem, że nie mówił tego na prawdę. Pewnie chciał się tylko popisać przed Marco. Nie mógł by tak bardzo mnie oszukiwać. Nie zrobiłby tego. Gdy mówił mi, jak mnie kocha, w jego słowach było tyle czułości. Widziałam to i czułam. Jego niebieskie oczy tak cudownie błyszczały. Wierzę w to, że jestem dla niego ważna i że mnie kocha. Jak się wybudzi, na pewno wszystko sobie wyjaśnimy i będziemy szczęśliwi. Nie ma innej opcji. Musisz żyć, kocham cię- wyszeptałam unosząc lekko jego dłoń
Nagle ktoś wszedł do sali. Po chwili obróciłam się. W progu ujrzałam Wojtka. Otarłam łzy i pociągnęłam nosem. Nadal trzymałam Roberta za rękę.
- Nie sądzisz, że pora wracać? Jesteśmy tu już 3 godziny. Dajmy mu odpocząć-powiedział łagodnie Szczęsny przytulając mnie od tyłu
-Masz rację-odpowiedziałam
-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz-rzekł bramkarz Arsenalu
-Na pewno?-spytałam ocierając kolejną łzę
-Masz jak w banku!-odpowiedział Szczęsny i uśmiechnął się
Nawet na mojej twarzy pojawił się minimalny uśmiech. Ten to zawsze wiedział, jak mnie pocieszyć. Teraz uświadomiłam sobie, że Wojtka kocham jak brata. Jest moim najlepszym przyjacielem. Kocham go, ale nie tak, jak kochają się kobieta i mężczyzna. Kocham go jak przyjaciela, brata. Jest dla mnie bardzo ważny, ale to z Robertem chcę być.
-To jak, idziemy?-spytał łagodnie Wojtek
-Emm.. tak, tak-odpowiedziałam po chwili
Ostatni raz spojrzałam na Roberta. Coś ścisnęło mnie za serce, a oczy znów zaczynały robić się mokre. Nie rozklejaj się!-powiedziałam do siebie w duchu i przygryzłam wargę. Nachyliłam się nad śpiącym Robertem i musnęłam delikatnie jego policzek. Dotknęłam jeszcze jego ręki, po czym obróciłam się w stronę Wojtka, próbując przybrać coś w rodzaju uśmiechu.
-Chodźmy-powiedział Szczęsny obejmując mnie ramieniem
Bez słowa wyszliśmy z sali. Gdy Marco zobaczył, że wyszłam od Roberta, zerwał się w krzesła i wszedł do sali 108 zamykając za sobą drzwi. Po chwili wyszliśmy na zewnątrz. Nie myślałam, że na dworze będzie już tak ciemno. Chyba będąc u Roberta straciłam poczucie czasu. Wojtek uświadomił mnie, że jest już po 22. Lekko zdziwiona wsiadłam do samochodu od strony pasażera i zapięłam pasy. Od razu włączyłam ogrzewanie i zaczęłam pocierać ręce, w które zawsze było mi zimno.
-Pojedziemy do mnie-zaczął Wojtek patrząc na drogę
-O nie.. Proszę, odwieź mnie do domu-odpowiedziałam nalegając
-W takim stanie chcesz być sama? Julcia, to nie jest dobry pomysł-odrzekł Szczęsny
-Wiem, co mówię. Po porostu odwieź mnie do domu-odpowiedziałam stanowczo
Wojtek nie odezwał się. Po kilkunastu minutach zaparkował przed moim domem.
-Dziękuję Ci za wszystko. Jesteś najlepszym przyjacielem, jakiego miałam-powiedziałam i cmoknęłam Wojtka w policzek
-No właśnie, 'przyjacielem'. Zrozum w końcu, że chciałabym być kimś więcej-odpowiedział chłopak patrząc mi głęboko w oczy
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Zamurowało mnie. Fakt, kocham go, ale jak brata. Miłością kobiety do mężczyzny darzę jedynie Roberta. Tak mi się przynajmniej wydaje. Siedziałam nieruchomo, a Wojtek coraz bardziej się do mnie przybliżał. W końcu nasze twarze dzieliły tylko milimetry. Wojtek przyciągnął do siebie mój podbródek. Nasze usta delikatnie się musnęły.
-Wojtek! Przestań! Ja.. ja nie mogę. Przepraszam!-odskoczyłam od chłopaka opamiętując się
-Ale dlaczego?-spytał zawiedziony
-Przepraszam..-wszeptałam, po czym wysiadłam z samochodu
Obróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę drzwi. Wojtek odjechał. Nawet się nie obejrzałam za nim. Źle się czułam z tym, że nie potrafiłam być stanowcza, wobec tego, co sobie postanowię. Chyba jednak to, co mówi serce, przeważa nad rozumem. Czy do Wojtka czuję tylko przyjacielską miłość? Nic już nie wiem. W tym momencie wiem jedno-muszę się położyć, bo padam z nóg.
Bam! Jest rozdział 9! Jak obiecałam, tak słowa dotrzymałam :) Mam nadzieję, że się Wam spodoba i że zobaczę kilka komentarzy, nawet nie wiecie, jak to motywuje! ♥ Buziaki, Julka ;* Next za tydzień!
-To jak, idziemy?-spytał łagodnie Wojtek
-Emm.. tak, tak-odpowiedziałam po chwili
Ostatni raz spojrzałam na Roberta. Coś ścisnęło mnie za serce, a oczy znów zaczynały robić się mokre. Nie rozklejaj się!-powiedziałam do siebie w duchu i przygryzłam wargę. Nachyliłam się nad śpiącym Robertem i musnęłam delikatnie jego policzek. Dotknęłam jeszcze jego ręki, po czym obróciłam się w stronę Wojtka, próbując przybrać coś w rodzaju uśmiechu.
-Chodźmy-powiedział Szczęsny obejmując mnie ramieniem
Bez słowa wyszliśmy z sali. Gdy Marco zobaczył, że wyszłam od Roberta, zerwał się w krzesła i wszedł do sali 108 zamykając za sobą drzwi. Po chwili wyszliśmy na zewnątrz. Nie myślałam, że na dworze będzie już tak ciemno. Chyba będąc u Roberta straciłam poczucie czasu. Wojtek uświadomił mnie, że jest już po 22. Lekko zdziwiona wsiadłam do samochodu od strony pasażera i zapięłam pasy. Od razu włączyłam ogrzewanie i zaczęłam pocierać ręce, w które zawsze było mi zimno.
-Pojedziemy do mnie-zaczął Wojtek patrząc na drogę
-O nie.. Proszę, odwieź mnie do domu-odpowiedziałam nalegając
-W takim stanie chcesz być sama? Julcia, to nie jest dobry pomysł-odrzekł Szczęsny
-Wiem, co mówię. Po porostu odwieź mnie do domu-odpowiedziałam stanowczo
Wojtek nie odezwał się. Po kilkunastu minutach zaparkował przed moim domem.
-Dziękuję Ci za wszystko. Jesteś najlepszym przyjacielem, jakiego miałam-powiedziałam i cmoknęłam Wojtka w policzek
-No właśnie, 'przyjacielem'. Zrozum w końcu, że chciałabym być kimś więcej-odpowiedział chłopak patrząc mi głęboko w oczy
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Zamurowało mnie. Fakt, kocham go, ale jak brata. Miłością kobiety do mężczyzny darzę jedynie Roberta. Tak mi się przynajmniej wydaje. Siedziałam nieruchomo, a Wojtek coraz bardziej się do mnie przybliżał. W końcu nasze twarze dzieliły tylko milimetry. Wojtek przyciągnął do siebie mój podbródek. Nasze usta delikatnie się musnęły.
-Wojtek! Przestań! Ja.. ja nie mogę. Przepraszam!-odskoczyłam od chłopaka opamiętując się
-Ale dlaczego?-spytał zawiedziony
-Przepraszam..-wszeptałam, po czym wysiadłam z samochodu
Obróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę drzwi. Wojtek odjechał. Nawet się nie obejrzałam za nim. Źle się czułam z tym, że nie potrafiłam być stanowcza, wobec tego, co sobie postanowię. Chyba jednak to, co mówi serce, przeważa nad rozumem. Czy do Wojtka czuję tylko przyjacielską miłość? Nic już nie wiem. W tym momencie wiem jedno-muszę się położyć, bo padam z nóg.
Bam! Jest rozdział 9! Jak obiecałam, tak słowa dotrzymałam :) Mam nadzieję, że się Wam spodoba i że zobaczę kilka komentarzy, nawet nie wiecie, jak to motywuje! ♥ Buziaki, Julka ;* Next za tydzień!
sobota, 26 października 2013
Rozdział 8
And climb to the roof
Talk about our future
Like we had a clue
Never planned that one day
I'd be losing you
- Ty skurwielu - dziewczyna podbiegła do bruneta i strzeliła mu w twarz. Złapał się za policzek i popatrzył na dziewczynę z wyrzutem. - Jak mogłeś mi to zrobić? - spytała - Pytam się o coś, tak?! - No bo.. -wyjąkał - Co?!-krzyknęła zrozpaczona dziewczyna - A co, myślałaś, że coś dla mnie znaczysz?! Jestem Lewandowski, Robert Lewandowski który wyrywa naiwne panienki na kilka nocy!-odkrzyknął- A ty co, już wielką miłość sobie wymyśliłaś? - zaśmiał się bezczelnie.
Julia zacisnęła ręce w piąstki chcąc nie okazywać swojej słabości i wybiegła z
siłowni z bólem. Rzuciła torbą w kąt, przebrała się i wytarła łzy. Spojrzała na swój nadgarstek, gdzie widniał napis 'stay strong. ' Uśmiechnęła się i powiedziała w myślach "stay strong". Wzięła torbę i wyszła z siłowni. Skierowała się do hotelu, w którym mieszkał Szczęsny. Zapukała delikatnie do drzwi nr. 14. Otworzył jej zawodnik Arsenalu. Na jego twarzy malowało się zdziwienie. - Miałeś rację. Wykorzystał mnie i odszedł. Przepraszam, że tylko niszczę Ci życie. Żegnaj. - rzekła, po czym wessała się w jego usta i odeszła. Chłopak rzucił się za nią i delikatnie pociągnął za rękaw od bluzy.
- Nie niszczysz mi życia. Tylko je ulepszasz. - uśmiechnął się. Przyciągnął blondynkę do siebie i musnął jej usta. Odwzajemniła pocałunek. - Chodź, napijesz się czegoś? - spytał kiedy dziewczyna wchodziła do pokoju. Usiadła na sofie i wzięła ze stolika pierwszy lepszy magazyn. - Kurwa wspaniale - warknęła na widok okładki, na której widniała ona i Lewandowski w bokserkach. - Co jest? - spytał Wojtek podchodząc do niej z dwoma kubkami kakaa. - To jest - powiedziała wyrywając okładkę, którą po chwili zgniotła i rzuciła. Zakryła twarz dłońmi głęboko wzdychając. - Wszystko będzie dobrze - pocieszył ją bramkarz podając kubek w zielone kropki. - Wiem - uśmiechnęła się - Stay strong. A teraz mała wojna na poduszki! - krzyknęła okładając Wojtka poduszką. - Ożesz ty - parsknął i po chwili pokój zamienił się w teren wojenny.
Robert siedział w mieszkaniu swoim i Ani oglądając sky sport. Przewijał kanałami szukając czegoś sensownego do oglądania. - Co to ma znaczyć?! - Ania z prędkością światła weszła do salonu i rzuciła w Roberta gazetą. - Ej, ej spokojnie.. -odpowiedział drapiąc się po głowie - Zdradzasz mnie?!-krzyknęła przechodząć do sedna wściekła Stachurska - A żeby to z jedną.. - pomyślał. - Nie! Nigdy bym cię nie zdradził! To fotomontaż. Przecież wiesz, że kocham tylko ciebie.. -zaprzeczył sprytnie Lewandowski wywijając się - Wiesz, mimo wszystko muszę to przemyśleć. Jutro lecę z Adą na friendstraining do Wrocławia na tydzień i mam nadzieję, że nic mi tu nie wywiniesz Robert - uśmiechnęła się sztywno i wyszła z pokoju.
-Ufff - odetchnął z ulgą Robert i powrócił do oglądania telewizji
Robert
Tak. Może i jestem dupkiem, zwykłym śmieciem, łamaczem serc. Ostatnio uświadomiłem sobie, że nic nie czułem do Julii. Była tylko przelotnym zauroczeniem. Szczerze? Interesował mnie tylko seks z nią, tyle. Nawciskałem jej kilka ściem, jak to ją kocham, że chcę z nią być zawsze, blablabla.. Jakie te baby są głupie. A z resztą, prawdę mówiąc, jak mogłaby mi się oprzeć? Zaśmiałem się sam do siebie. Ale Anki też już nie kocham. Nic dla mnie nie znaczy. Jest, to dobrze, ale równie dobrze, mogłoby jej nie być. Chyba się trochę zagubiłem. Muszę się wybrać na jakiś porządny melanż z Reusem. Upić się, bawić, pieprzyć z pierwszą lepszą laską. O tak, tego mi trzeba!
Julia i Wojtek leżeli na dywanie ciężko oddychając i się śmiejąc. Bitwa na poduszki zakończyła się remisem. Zaczęli wspominać dzieciństwo, ponieważ ich domy stały obok siebie.
- Hahah, a pamiętasz to, jak twoja mama pojechała na wykopki i wróciła z bagnetem? - śmiał się Szczęsny
- Weź nie wypominaj, bo wyślę do pudelka twoje zdjęcie w okularach w piaskownicy z pluszowym elmo - śmiała się Julia.
- Byliśmy słodcy - stwierdził.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - uniosła kąciki ust w górę.
- Jedno się w tobie nie zmieniło - powiedział chłopak i uśmiechnął się czarująco
- Tak? A co? -spytała dziewczyna z błyskiem w oku
- Nadal jesteś taka śliczna jak wtedy - powiedział Wojtek.
Julka odwróciła się na lewy bok. Nie zdawała sobie sprawy,że jej twarz, od twarzy przystojnego bramkarza Arenalu dzieli kilka centymetrów. Spojrzała głęboko w jego niebieskie oczy.
Pamięta je. Pamięta wszystkie rzeczy związane z Wojtkiem. Przybliżył się do niej i musnął jej wargi. Pogłębiła pocałunek i pochyliła się nad nim.
Odsunął się od niej i dodał:
- I nadal niegrzeczna - zaśmiał się.
Następnego dnia, na Signal Iduna Park
- Te, Lewy - Reus pociągnął go na trybuny przed treningiem.
- Co? - spytał zdenerwowany. Nie panował nad sobą ostatnimi czasy.
- Ta twoja dupeczka to wolna jest? -spytał blondyn z uśmieszkiem
- To nie jest moja dupeczka! Rozumiesz?! Weź ją sobie, jak moje pozostałe jest twoja. -odburknął Lewandowski
- I o to chodzi - poklepał go po ramieniu i poprawił fryzurę. - A dobra jest?
- W czym? -spytał głupio Lewy
- No w tyyym. -odpowiedział Marco akcentując ostatnie słowo
- A! Jasne, boska jest.-zapewnił go napastnik patrząc tępo przed siebie
- I to mi się podoba. - odpowiedział Reus zapinając bluzę z logiem Borussii, po czym pobiegł do reszty kolegów.
-Co ja do chuja wyprawiam-zaklął do siebie Lewandowski, idąc do drużyny
Po treningu Robert od razu poszedł do szatni. Nie miał ochoty na pogaduszki z kolegami. Każde słowo wprawiało go wręcz w furię. Był nie do zniesienia. Szybko wziął prysznic, przebrał się i wsiadł do swojego czarnego BMW. Postanowił udać się do hotelu, w którym mieszkał jego przyjaciel- Wojtek Szczęsny. Docisnął pedał gazu i w mgnieniu oka był przed najlepszym hotelem w Dortmundzie. Po kilku minutach stał przed drzwiami apartamentu przyjaciela. Wziął oddech i zapukał do drzwi. Po chwili w progu ujrzał Wojtka. W jego oczach malowało się ogromne zdziwienie i cień przerażenia.
-Siema stary. Możemy pogadać?- zaczął Lewandowski
-Emmm..-wyjąkał Szczęsny w drzwiach
-To jak, wpuścisz mnie do środka, czy mam sobie iść?!-powiedział z irytacją Lewandowski
-Wejdź-odrzekł sucho Wojtek otwierając drzwi
Lewandowski rzucił w kąt swoją treningową torbę, po czym usiadł wygodnie na białej sofie w salonie.
-Napijesz się czegoś?-spytał z grzeczności bramkarz Arsenalu
-Nie, dzięki-odburknął Lewy
Szczęsny zajął miejsce obok Lewandowskiego. Wziął oddech.
-To o czym chciałeś pogadać?-ponaglił Szczęsny
-Stary, wszystko mi się jebie. Pamiętasz tę laskę, którą poznałeś, Julkę? Parę dni temu uświadomiłem sobie, że nic do niej nie czuję. Spotykałem się z nią tylko dla seksu. No i ona usłyszała, gdy mówiłem to Marco. Zrobiła mi awanturę. Fakt, powiedziałem jej kilka razy, że ją kocham, czy coś takiego, ale to były puste słowa. Jest jeszcze Anka. Zupełnie nic do niej nie czuję, jest mi całkowicie obojętna. Nie kocham jej. I najgorsze jest to, że teraz powoli uświadamiam sobie, że jednak brakuje mi Julki. Że ona chyba była dla mnie ważna. Wszystko doprowadza mnie do szału. Na treningach nie jestem sobą. Zacząłem pić. Jestem nie do wytrzymania. Wojtek, ja chyba ją kocham.. Tylko boję się, że ona po tym, co zrobiłem nie będzie chciała mnie znać. Z resztą, nie dziwię jej się. Zachowałem się jak skurwiel. Teraz bardzo chciałbym cofnąć czas, naprawić to. Czy mógłbym liczyć na Twoją pomoc?-wyrzucił z siebie Lewandowski patrząc błagalnie na Szczęsnego
-Wow.. Naprawdę nie wiem, co mam Ci powiedzieć, co doradzić- odpowiedział zszokowany chłopak
Naglę ich rozmowę przerwał hałas dobiegający z łazienki:
-Wojtek, mógłbyś podać mi jakąś swoją koszulkę?!
Lewandowski spojrzał na Szczęsnego. Ten schował twarz w dłoniach. Z łazienki rozległo się kolejne głośne: "Wojteek!". W końcu ku oczom obu chłopaków, co nie było zaskoczeniem dla Szczęsnego, ale dla Lewego owszem i to ogromnym, okazała się Julia. Mokre ciało owinięte miała jedynie beżowym ręcznikiem.
-Ja pierdole! Tego się po Was nie spodziewałem! Jak mogliście?! Dziwka!-wykrzyczał wściekły Lewy
-Odwal się!-krzyknął Szczęsny porywając się z kanapy- nie masz prawa tak na nią mówić! Spójrz najpierw na siebie, potem oceniaj innych! Jesteś bezczelnym dupkiem, który myśli, że kobieta to zabawka! Wynoś się stąd i zastanów się nad sobą!-wygarnął mu Szczęsny
Julka całemu zajściu przyglądała się z boku.
Lewandowski rzucił piorunujące spojrzenie na Wojtka, następnie na Julkę, po czym wybiegł z impetem z apartamentu trzaskając z wściekłością drzwiami
Zdenerwowany wsiadł do samochodu i przekręcił kluczyk w stacyjce.
Zdruzgotana Julka przysiadła na oparciu sofy i zaczęła płakać. Wojtek widząc to podszedł do niej i mocno przytulił ją do siebie. Dziewczyna od razu poczuła się odrobinkę lepiej. W jego silnych ramionach nie bała się niczego.
-Wszystko będzie dobrze Kochanie, nie bój się-wyszeptał jej do ucha Wojtek, po czym pocałował ją czule w czubek głowy- Nie płacz, nie jest tego wart- dodał głaszcząc ją po głowie
Jego samochód ruszył a myśli krążyły wokół dwóch osób. Dwóch osób, które zmieniły jego życie.
- Nienawidzę ich - syknął. Przyśpieszył chcąc się wyżyć na czymś. Nie zauważył, że przed nim był zakręt
i nadjeżdżająca ciężarówka..
Na wstępie chciałam Was najmocniej przeprosić! Wiem, że bardzo Was zawiozłam.. Ba, sama się na sobie zawiodłam. Jest mi strasznie głupio, że tak bez słowa nic nie pisałam. Z CAŁEGO SERCA WAS PRZEPRASZAM!! Mam nadzieję, że wybaczycie mi i że ucieszyliście się, że wróciłam! :) Obiecuję, że więcej coś takiego się nie powtórzy! Jeszcze raz bardzo przepraszam! Zostawiam Was z tak długo wyczekiwanym rozdziałem, mam nadzieję, że zobaczę kilka komentarzy! :) Next za tydzień! Ostatni raz już Was przepraszam, buziaki, Julka! ♥
sobota, 7 września 2013
Rozdział 7
This is the part of me that you're never gonna ever take away from me, no
This is the part of me that you're never gonna ever take away from me, no
Throw your sticks and stones
Throw your bombs and your blows
But you're not gonna break my soul
This is the part of me that you're never gonna ever take away from me, no
Julka
[...]
W drzwiach ujrzałam zupełnie obcego mi mężczyznę w średnim wieku. Nie zdążyłam nawet nic powiedzieć, zareagować, bo facet wprosił się do salonu i rozsiadł się wygodnie na kanapie, jakby był u siebie. Nie wiedziałam co zrobić, zaczęłam się bać i to we własnym domu.
-Witam serdecznie-zaczął wręcz bezczelnie mężczyzna- Jestem z gazety "Bild". Chciałbym zadać Pani kilka pytań. Przejdę do rzeczy. No więc krążą plotki, że ma Pani romans z gwiazdą futbolu, Robertem Lewandowskim. Czy to prawda? Co na to narzeczona Lewego? Jak się Pani czuje z tym wszystkim?-pytał wścibski dziennikarz nadstawiając dyktafon
Zamurowało mnie. Kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć. Jak można być tak bezczelnym?! To był szczyt. Gość wbił jak gdyby nigdy nic do mnie do domu, rozsiadł się wygodnie i zaczął ingerować w moje życie prywatne! Może jeszcze frytki do tego?! Po chwili ciszy postanowiłam zabrać głos.
-Po pierwsze, to wszystko nie jest pańską spra....- urwałam momentalnie
Nagle w salonie pojawił się Lewy. Najlepsze było to, że miał na sobie jedynie bokserki... Ten to ma wyczucie!
-Eric, szybko!!-krzyknął głośno facet i gestem zaprosił do mojego domu całą ekipę
W salonie zrobił się ogromny tłok i zamieszanie. Cały czas mrugały flesze. Dookoła aparaty, kamery.
-No to wszystkie okładki macie zapewnione!- rzekł chamsko mężczyzna, poklepał Roberta po plecach i wyszedł z mojego domu, a za nim cała reszta
Zapanowała cisza. Robert usiadł na kanapie i schował twarz w dłoniach. Ja oparłam się o ścianę i głośno przełknęłam ślinę.
-Robert, co teraz?- rzekłam cicho złamanym głosem
-Ehh.. Nie mam pojęcia. Jesteśmy, jakby to Wojtek powiedział 'w czarnej dupie'.. Nie wiem, co robić. Dobrze wiesz, że teraz media nie będą mówić o niczym innym, jak o romansie Roberta Lewandowskiego..-powiedział Robert patrząc tępo w martwy punkt przed siebie
Widziałam, że jest przybity i martwi się. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Po chwili namysłu wstałam, podeszłam do niego i mocno się do niego przytuliłam. Robert obrócił się w moją stronę i posadził mnie sobie na kolana. Oparłam głowę o jego nagi tors i zamknęłam oczy. Robert pocałował mnie w czoło i objął mocno. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie jakiś czas. Dookoła zupełna cisza, a w głowie miliony myśli. Już jutro wszystkie gazety i portale plotkarskie będą huczeć o tym, że Lewandowski ma romans.. Ciekawa jestem, czy Anka coś wie. Nawet jeśli nic nie podejrzewa, jutro albo nawet jeszcze dziś wszystkiego się dowie. Nie wiem, co teraz z nami będzie. Niby Robert obiecywał, że zostawi Ankę i że nie będziemy musieli się dłużej ukrywać, ale.. Potrzebował czasu, a po dzisiejszej akcji, tego czasu nie będzie. Nie mam pojęcia co z nami będzie i jak Robert to wszystko widzi. Chciałabym wiedzieć, na czym stoję, ale boję się spytać o cokolwiek. Boję się poznać prawdę. A co będzie, jeśli Robert zdecyduje się zostać z Anką? Może dojdzie do wniosku, że to tylko głupie zauroczenie, nic nieznaczący seks? Nie wiem.. Nic już nie wiem.
Podniosłam głowę i spojrzałam na Roberta. Miał zamknięte oczy. Wydawało mi się, że usnął.Uwolniłam się z jego objęć. Chciałam pójść do swojego pokoju, pobyć trochę sama, przemyśleć do wszystko.. Bezszelestnie przemknęłam się na górę. Weszłam do mojej sypialni i zamknęłam za sobą drzwi. Rzuciłam się na łóżko i wtuliłam twarz w poduszkę. Leżałam w ciszy wpatrując się w ścianę. Nagle zorientowałam się, że ktoś wchodzi do pokoju. Ku moim oczom ukazał się Robert.
-Robert, proszę Cię, zostaw mnie. Nie mam siły ani najmniejszej ochoty na to, żeby teraz z kimkolwiek rozmawiać. Chcę pobyć sama-rzekłam stanowczo
-Ale Jul...
-Żadne ale, po prostu wyjdź-starałam się wygonić go za drzwi.- Muszę to wszystko przemyśleć.-dodałam
-No dobrze-odpowiedział Robert
Podszedł do mnie, pocałował mnie w czubek głowy i odpuścił mój pokój.
Po kilku minutach napastnika Borussii nie było już w moim domu. Moje rozmyślania przerwała jednak.. Roksana. Wparowała do mojego domu z nietęgą miną i bez słowa podała mi swój telefon. Na ekranie widniał jakiś portal plotkarski. A w nim artykuł:
"Robert Lewandowski zdradza swoją piękną, mądrą i utalentowaną narzeczoną! Jeden z dziennikarzy gazety "Bild" odwiedził południem śliczną blondynkę imieniem Julia. To ona jest rzekomą kochanką polskiego piłkarza. Jednak to, co zobaczył, przekroczyło jego wyobrażenia. Po domu dziewczyny pałętał się Lewandowski ubrany jedynie w bokserki. Czy to ma jakiś związek? Kim jest blond piękność?"
-Czy możesz mi do cholery to wytłumaczyć?!-krzyknęła głośno dziewczyna
Jeszcze nigdy nie widziałam jej w takim stanie.
-No.. Pudelek i jakieś zdjęcie..-odpowiedziałam skrępowana
Widok mnie w krótkim szlafroku i Lewandowskiego w samych bokserkach na Pudelku jest dość niecodzienny..
-Nie okłamuj mnie. Miałaś się tylko zemścić, pokazać mu, gdzie jego miejsce, a Ty co, od razu mu do łóżka wskakujesz?!-krzyknęła wściekła dziewczyna
-Ale Roksana..
-Myślałam, że jesteś inna. Jesteś tak napalona na wielką gwiazdę, jak reszta jego faneczek. Boski Lewandowski, któż by pomyślał! Z naszą przyjaźnią koniec. Wybacz, zawiodłaś mnie. Nie dzwoń, nie pisz. Nie chcę Cię znać. Żegnaj- powiedziała Roksana i opuściła mój dom
Zamurowało mnie. Jak moja najlepsza przyjaciółka mogła się tak zachować? Czy ona nie rozumie, że ja go naprawdę kocham?! Akurat teraz, gdy wszystko mi się wali, straciłam najlepszą przyjaciółkę. Przez miłość straciłam wieloletnią przyjaźń! Ale.. co na to poradzę! Kocham Roberta, a Roksana nic tu nie zdziała. Nie odkocham się ot tak. Może i Robert nie zostawi Anki od razu, ale obiecał, a ja mu wierzę.
Chciałam się odstresować. Postanowiłam pojechać na siłownię. Zawsze mi to pomagało. Spakowałam potrzebne rzeczy i przebrałam się w coś wygodnego.
*
Na siłowni nie było tłoku. Nagle zauważyłam, że przy bieżni stoi Robert i jego kolega z drużyny Marco. Ten, za którym szaleje Roksana. Postanowiłam podejść bliżej i podsłuchać ich rozmowę.
-No, stary, niezłą dupeczkę wyrwałeś!- przyznał blondyn i zaśmiał się
-No wiesz, musi spełniać wyznaczone standardy. Jest dobra w jednym-jest moja!-odpowiedział Lewandowski i wybuchnął śmiechem.
Serce mi pękło. Jak on mógł mi to zrobić?!
Cześć Kochane! Bardzo Was przepraszam, że rozdział pojawia się dopiero teraz. Nie miałam kompletnie weny, ale dziś przy pomocy pewnej osoby udało mi się poskładać ten rozdział :) Dzięki!
Chciałabym Wam ogłosić, że kolejne rozdziały będą pojawiały się raz w tygodniu. Nie wiem jeszcze w jaki dzień, ale coś wymyślę :) No i jeszcze jednej warunek, kolejny rozdział będzie wtedy, gdy pod ostatnim będzie co najmniej 5 komentarzy! Liczę na Was! ♥ No i mam nadzieję, że ten rozdział się Wam spodoba i że podzielicie się opinią w komentarzach! Dziękuję!
No i pierwszy tydzień szkoły za nami! Jak Wam minął? Ja jestem bardzo zadowolona z nowego gimnazjum. Mam bardzo fajnych nauczycieli, klasę :) Póki co, jest naprawdę fajnie!
To chyba na tyle, buziaki, Julka! ;*
Subskrybuj:
Posty (Atom)